poniedziałek, 30 maja 2011

Upadek moralności i pragnienie władzy czyli "Temptation Island" okiem Marka Andrejevica



TEMPTATION ISLAND to nazwa trzech sezonów reality show o następującej fabule:
Cztery pary o długim stażu związków godzą się na przebywanie na wyspie w otoczeniu atrakcyjnych singli płci przeciwnej, by w ten sposób „wypróbować” siłę i trwałość ich związków.
Widz pełni rolę dziurki od klucza. Kibicuje poszczególnym parom, lub też nie, przewiduje jak daleko która relacja się posunie.
Raczej mocny wybór reality show – pomyślałam, czytając o „Temptation Island”, przykładzie, na którym Mark Andrejevic oparł swoje postulaty dotyczące istoty reality show.
Napięcie spowodowane konfliktem w związku, presja otoczenia, oczekiwanie na seksualne BOOM! są zadaniami pospólstwa oglądającego przebieg zdarzeń. Tym typem prostackiego podglądactwa zechciał zająć się bliżej Slavoj Żiżek. Wytoczył tezę bardzo przyjemną: „spojrzenie jest zarazem przejawem mocy i impotencji.” - czyli jak powinniśmy rozumieć, jednocześnie widz widzi więcej, niż w normalnym życiu, więc czuje się potężny, ale niestety brak interakcji ze środowiskiem które obserwuje skazuje go na brak satysfakcji.

Andrejevic posuwa się dalej. Przypisuje widzom podwójną rolę: są niewidzialni (kolejne wielkie marzenie ludzkości), a bezkarne, anonimowe podglądactwo to wielki bonus niewidzialności.
Efekt był zaskakująco oczywisty: dla krytyków „Temptation Island” prezentowało samo dno gatunku reality show, „upadek moralności”, przerażającą, obraźliwą serię pt. „jak-nisko-można-jeszcze-upaść”.
Zmiażdżono i aktorów (bo biorą udział w czymś tak podłym), i widzów (bo oglądają, jak inni się upadlają), i producenta (bo jeszcze w dodatku łoży swój dochód, by zapewnić innym tę wątpliwej formy rozrywkę).
Andrejevic z pokorą i zadumą zapytuje: Skąd takie oburzenie, skoro wszyscy aktorzy-partnerzy na koniec wszyscy okazali się lojalni swoim drugim połówkom, a na ekranie nie było seksu, ani nawet wulgaryzmów?
Odpowiedzi dostarcza Markowi społeczeństwo:
Bo ten show dotyczy prawdziwych ludzi i ich relacji. Temptation Island „popiera niewierność i rozwiązłość”.

Ciekawe porównanie: „To jedna rzecz przedstawiać fikcyjny seks i niewierność
a co innego manipulować emocjami prawdziwych ludzi dla rozrywki
widzów, tak jak jedna rzecz przedstawiać chrześcijan rzucanych na pożarcie lwów i
czym innym jest naprawdę wysłać męczenników na śmierć.”

A więc mamy naszych męczenników aktorów, a rozrywka widzów, niczym lwia paszcza jest ich tragicznym końcem. Czyli, dopełniając przenośnię – umierają za swoją oglądalność i rozgłos, która pełni rolę wiary, za którą oddają życie.
To wspaniałe porównanie wyniosło mnie zamaszyście na sam szczyt poczucia niesmaku i rozgoryczenia.

Na dalszych kartach swej książki Andrejevic rozwodzi się nad znaczeniami subwersji i perwersji, odnosi je do podglądactwa, kontrastuje ze sobą, znajduje ich wspólne cechy, po czym wiąże je wspaniałą relacją, na której wstążeczką jest owa „dziurka od klucza”, przez którą patrzy „zboczony” widz.
Co ważne, subwersja jest terminem o pochodzeniu genderowym, oznacza postawę przeczącą normatywnym i seksistowskim podziałom na płeć, role płciowe i seksualność.

Podejście psychoanalityczne do tego programu pokazuje, że nie powinien być traktowany jako łamacz granic przyzwoitości, lecz jako paradygmat moralnego porządku, który pozornie obala. Przecież „Temptation Island” nie jest niczym nowym, a w nawiązaniu do skandalu z Clintonem nie jest nawet niczym oryginalnym. Nie dziwi fakt, że program cieszy się największą popularnością w stacji Fox. Można śmiało powiedzieć, że całe oburzenie wokół programu przysporzyło im tylko reklamy i popularności...
...zupełnie jak żenująca głupkowatość i rażąca pustka dała niesamowity rozgłos programowi


Dla małego porównania program o szkoleniu wojskowym „Boot camp” w ogóle nie interesował widzów. Ale oba programy dobrze się uzupełniały, bo jeden skupiał się na dyscyplinie, a drugi na rozwiązłości. Taka też była strategia reklamy, gdyż w przerwach reklamowano odpowiednio ten drugi program. Do boju znów wkracza Żiżek twierdząc, że perwersja jest elementem budującym, a nie niszczącym. Odwołuje się do teorii podmiotu Lacana i relacji społecznych późnego kapitalizmu. Pyta o rolę pożądania w obiegu produkcji i konsumpcji, który to obieg zasługuje na nazywanie go perwersyjnym. Żiżek opisuje tę perwersję pod względem logiki popędu (wg. Lacana).

Powoli zbliżamy się do najmroczniejszych tez Andrejevica.
Pierwsza: Głównym kołem napędowym jest podżeganie do występku.
W programie występują pary, które widzą się tylko na ogólnych zebraniach, na których wybierają osoby na randkę. Ten proces selekcji zachodzi wokół basenu otoczonego palmami. Są dwie grupy (podział wg. płci). Uczestnicy podczas wyboru mogą widzieć kogo wybrał ich partner. Uczestnicy dzielą się na kusicieli i kusicielki.
Prowokacja stymuluje zazdrość partnerów. Sposób w jaki zostało to wymyślone ukazuje sadomasochistyczną zabawę w podglądactwo samych uczestników. W perwersyjnej grze podglądactwa biorą więc udział nasi aktorzy. Reality w tym wydaniu dostarcza najłatwiejszych i najbrudniejszych emocji. Pomimo to, prawdziwym podglądaczem jest sam widz, który wie wszystko, natomiast uczestnicy tylko część - resztę muszą sobie wyobrazić.

W pierwszych odcinkach członkowie jednej grupy mieli wybór czy mogą zobaczyć „streszczenie” z randki partnera. Jeśli się na to zdecydują, ich partnerzy również będą mogli zobaczyć co oni sami robili. Oto cykl samonapędzającego się sadomasochistycznego podglądactwa prowadzącego do ekshibicjonizmu emocjonalnego.
Temptation Island polega na tym „jak nie dać się oszukać”. Zastanawiającym jest, że pary w programie robią to nie dla nagrody pieniężnej, lecz aby przetestować swój związek. Jedynym profitem jest rozgłos, sława, bycie w telewizji, przy okazji trochę słonka na miłej wyspie i darmowe wyżywienie na parę miesięcy. A teraz smutna część tego, co oczywiste: program rzeczywiście kogoś wylansował:


Mandy Lauderdale.

Jednak gospodarz programu Mark Walberg podkreśla, że pary te przyjechały na wyspę aby dowiedzieć się prawdy o sobie i swoich partnerach.

Oto przykładowa „gra”, która w programie miała miejsce. Opisany poniżej cykl znajduje się w centrum Lacanowskiej wizji perwersji.
1. Billy widzi, jak jeden z „kusicieli” obejmuje jego partnerkę. Reszty nie widzi, musi sobie dopowiedzieć.
2. Billy odchodził od zmysłów, bo wyobraża sobie najgorsze wersje tego, co zaszło między jego kobietą a kusicielem.
3. Billy ma wybór: może zobaczyć resztę, lub nie. Efekt - Najpierw nie chciał wiedzieć, potem wolał zobaczyć.
4. Mandy również chce zobaczyć Billy’ego (jego wideo z randki), a tym samym on zobaczy jej wideo. Inni uczestnicy spekulują, że Billy będzie się mścić na Mandy i potwierdzają, że zrobiliby to samo na jego miejscu.
5. Mandy widzi rozmowę tych uczestników, co wzbudza jej niepokój.
6. Koło się zamyka, gdyż ona czuje się wtedy uprawniona do rewanżu.

Kolejną ideą programu jest to, że uczestnicy nie są zdani na swoją łaskę nawzajem, lecz na łaskę gry. Prawami programu rządzi analogicznie do kapitalizmu „niewidzialne coś” – tak jak w ekonomii „niewidzialna ręka rynku”.
„Nieobecność” kamer powoduje, że publiczność stawia się w pozycji „czystego widza”. Społecznie konstruktywny charakter programu polega na tym, że daje się widowni pozornie obiektywną rolę. Jedno małe ale...
Obiektywność jest „splamiona” przez to, że widz ma nadzieję, że ktoś kogoś zdradzi. Zupełnie jak w programie „kto chce poślubić milionera?”. Widzowie nie liczą na happy end, czekają na potknięcia uczestników, posilają się porażką innych.

Realizm tych programów, tak jak Top Model o którym pisaliśmy wcześniej, polega na pokazaniu „jak najwięcej” (bo przecież nie można pokazać wszystkiego obiektywnie. Tu uruchamiają się spory na temat autentyczności filmów dokumentalnych).
Fani gatunku reality show przyciągani są przez iluzję, że te sytuacje i te emocje są prawdziwe. Widzowie lubią obserwować naturalne, niewymuszone zachowania i reakcje uczestników. Tu wskaźnikiem realności były zazwyczaj te negatywne emocje. Publiczność postrzega to jako coś rzeczywistego. To jak w każdym filmie: oczywisty hapy end wydaje się mało realny, bajkowy, nieprawdziwy. Tak właśnie pary na Temptation Island wydawały się najbardziej realne, gdy przeżywały kryzys. Billy w chwili kryzysu emocjonalnego powiedział wprost do kamer: „tu nie chodzi o show, lecz o moje życie”. Wybitnie powiedziane.

Programy tego typu wspierają ten perwersyjny cykl podglądactwa, w którym widownia uczestniczy jako ekshibicjoniści. Wg mnie można to odczytać jako tezę, że publiczność znajduje się niejako pomiędzy programem a jego twórcami. Widz obserwuje uczestników, a specjaliści od marketingu obserwują widza, wysysając z niego przepis na program idealny, spełnienie wszystkich jego marzeń, coś, co będzie oglądał z maniackim uzależnieniem. Demonicznie.

Końcowe postulaty Andrejevica są zgodne z moimi personalnymi wnioskami. Perwersja Temptation Island nie polega na tym, że skupia się na seksualnej niewierności (bo przecież każdy program ocieka seksem, albo chociaż aluzjami i odniesieniami do niego), program ten nie ma też na celu pokazywaniu emocjonalnego cierpienia jako formy rozrywki. Program daje producentom przyzwolenie na monitorowanie zachowań i gustów publiczności.

A jak program oddziałuje na samych uczestników?
Cóż... za komentarz wystarczy pewien smutny fakt.
W finale pary miały ocenić swój udział w programie pod kątem ich emocji, uczuć i tego czego dowiedzieli się o sobie i swoim związku. Wszyscy uczestnicy zgodnie orzekli, że dojrzeli i zmienili się w trakcie trwania programu. Stwierdzili, że nie uczyli się poprzez to, co sami widzieli, lecz to, co sami pokazywali. I dlaczego pokazywali.

niedziela, 22 maja 2011

"Chciałabym kiedyś poczuć to, co czuje Anja Rubik". "Show" i "reality" w polskiej edycji Top Model


8 września 2010 roku czołowa polska stacja komercyjna TVN wyemitowała pierwszy odcinek swojego nowego programu typu reality show – Top Model. Zostań modelką, który jest krajową wersją amerykańskiego America’s Next Top Model.  Na przestrzeni 13 odcinków czteroosobowe jury, złożone z dziennikarki Karoliny Korwin-Piotrowskiej, fotografa Marcina Tyszki, projektanta mody Dawida Wolińskiego oraz (foto)modelki Joanny Krupy oceniało działania młodych dziewcząt chcących zostać modelkami.
Z 50, wybranych na castingach w całej Polsce dziewczyn, w trzecim odcinku wyłoniona zostaje grupa 13, które stają do właściwej walki o wygraną. Na czas trwania programu zostają one odseparowane od bliskich i dotychczasowego środowiska – zamieszkują  w specjalnie przygotowanym tzw. Domu Modelek w Łomiankach.  Tam opiekują się nimi Magdalena Mielcarz oraz Michał Piróg. Każdy kolejny odcinek niesie nowe zadanie, nową sesję zdjęciową, ale też eliminuje jedną z uczestniczek.  Co ciekawe, zadaniem komisji  jest wybór trzech finalistek. Resztę pozostawia się widzom – to oni bowiem, wysyłając smsy, wyłaniają zwyciężczynię podczas wielkiego finału na żywo. A nagrodami są: kontrakt z firmą Max Factor, sesja zdjęciowa na okładkę Glamour i międzynarodowy kontrakt z agencją modelek oraz -  oczywiście – szansa na międzynarodową karierę na miarę Anji Rubik.
Program osiągnął średnią oglądalność liczącą ok. 2 i pół miliona widzów i wzbudził silne i skrajne emocje i reakcje wśród telewidzów.  Oczywiście duża zasługa w tym reklamy stacji. Osobnym fenomenem stała się Joanna Krupa i jej amerykański akcent.  Widzów podzieliło również ostateczne zwycięstwo Pauliny Papierskiej, czego echa można było odnaleźć w Internecie jeszcze długo po finale, wyemitowanym 1 grudnia 2010 roku.



Top model. Zostań modelką jest przykładem programu, który na stałe zakorzenił się w świadomości widzów. Nie ma chyba takiej osoby, która nie słyszałaby o „Tap Madl” i Joannie „Dżoanie” Krupie. Program ten stał się polem wielu dyskusji i polemik zarówno w prywatnych rozmowach, jak i we wpisach na różnych forach internetowych, a sposób mówienia prowadzącej wszedł do mowy potocznej. I to właśnie osoba prowadzącej stała się obiektem powszechnych żartów, a zarazem paradoksalnie największą gwiazdą i motorem napędowym programu. Wystarczy przyjrzeć się parodiom i komentarzom pojawiającym się na popularnych serwisach takich jak demotywatory.pl, mistrzowie.org czy środowisku youtube’a. To co stanowi o sile Top model zostało niejako skompilowane w kilkuminutowym filmiku:


Specyficzny sposób mówienia Joanny Krupy (będący połączeniem języka polskiego i angielskiego, tzw. ponglish) stał się najbardziej charakterystycznym i najszerzej komentowanym elementem programu:
Osoba Joanny Krupy stała się centralnym punktem TVN-owskiego show. Niewątpliwie ma wpływ na wyniki oglądalności będące ponoć wyższe niż przewidywane, a tym samym „Dżoana” ma zagwarantowane miejsce w drugiej polskiej edycji programu:
Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na postrzeganie zawodu modelki. Wedle stereotypowych i dosyć powszechnych opinii modelki „nie grzeszą” intelektem, a i uroda topowych modelek szczególnie w oczach mężczyzn również uchodzi za dość „kontrowersyjną”. Przez taki pryzmat postrzegane są właśnie uczestniczki programu Top model. Zostań modelką, o czym mogą świadczyć chociażby powyższe „próby” parodii. Widzów śmieszy także nadwrażliwość uczestniczek i ich bardzo emocjonalne reakcje na większość decyzji zapadających w programie. W naszej opinii ludzie generalnie lubią drwić z naiwnych młodych dziewczyn sprawiających wrażenie, że przejście każdego etapu przybliża je do kariery na miarę Kate Moss. Idealnym przykładem takiej niedoskonałej „Tap Madl” jest zwyciężczyni pierwszej polskiej edycji – Paulina Papierska.
Stali widzowie programu doskonale znają umiejętności Pauliny w zakresie języka angielskiego, a także mają dość słuchania o jej nieśmiałości i miejscu zamieszkania. Swoją drogą nawet ktoś kto nie widział żadnego odcinka „Top model” prawdopodobnie wie już o istnieniu miejsca takiego jak Zbąszynek…


Ostatnią istotną kwestią odnośnie społecznego oddźwięku programu Top Model jest tworzenie się forów i fanklubów. Sporą popularnością cieszy się niewątpliwie forum na oficjalnej stronie programu.
W internecie można również znaleźć m.in. nieoficjalne forum programu, a także bloga na temat jednej z uczestniczek.
Ważna jest także dbałość twórców programu o potencjalnego widza. Skrupulatnie stworzona strona internetowa ma zapewnić miłośnikom programu stały dostęp do wszelkich nowych informacji dotyczących programu, jurorów i uczestniczek. Dodatkowo, aby „związać” widza z programem, pojawiają się liczne quizy i sondy:

http://modelki.plejada.pl/1434,bitwa_na_sesje,bitwa.html


Autorką tytułowego wyznania jest Ania Piszczałka, finalistka pierwszej polskiej edycji modowego reality show Top Model: Zostań Modelką.. Czy marzenia Ani mogą się kiedykolwiek spełnić? I czy którakolwiek z uczestniczek programu ma chociaż cień szansy na karierę porównywalną do sukcesów Anji Rubik - polskiej gwiazdy światowego modelingu?

Nie jest żadnym odkryciem stwierdzenie, że programy typu reality shows, a także ich podgatunek - talent shows, udają rzeczywistość, pokazując widzom Prawdę, która w istocie rzeczy jest starannie wyreżyserowaną fikcją na użytek programu. Warto się jednak przyglądnąć temu, jak Top Model ową fikcję kreuje i co ma wspólnego z reality świata mody. Program obiecuje przecież dziewczynom start w rzeczywiście istniejącym biznesie, znajdującym się już poza zasięgiem reguł rządzących Top Model. Jaką fikcję kreuje program? I jak zrobić karierę w świecie mody? Odpowiadając na te pytania, zaczniemy od przyjrzenia się Anji Rubik.

Anja Rubik, absolutna polska gwiazda światowego modelingu, według tegorocznych rankingów – trzecia topmodelka świata. W zawodzie osiągnęła już niemal wszystko, co jest do zdobycia – pracowała ze wszystkimi znaczącymi nazwiskami w branży, na koncie ma niezliczoną ilość luksusowych okładek, pokazów i kampanii reklamowych, jest ulubienicą Karla Lagerfelda ( lista osiągnięć Anji? Kliknij tutaj). Cokolwiek zatem Anja powie o kulisach kariery modelki, wierzymy jej bezgranicznie. Anja jako autorytet właśnie, oraz przedstawicielka świata high fasion, brała gościnnie udział w polskiej edycji Top Model, doradzając dziewczynom w trakcie sesji i sędziując podczas kilku odcinków. Jej wypowiedzi po zakończeniu pierwszej edycji, skutecznie obnażają programową ułudę.
W.N. Trafiłem w necie na filmiki z „Top Model”. Jakieś idiotki wbiegają z piskiem, tarzają się po podłodze, całują napis „Top Model”. Co to za durny świat? I pani brała w tym udział?
Co mam powiedzieć? Żyjemy w takich czasach, to dosyć przykre, że ludzie oglądają reality show, to ich bawi, fascynuje. Ja tego nie oglądam. W prawdziwym świecie modelki zdecydowanie mniej się dzieje i wszystko jest bardziej skomplikowane. Gdyby ktoś chciał to pokazać w telewizji, to byłoby to jak flaki z olejem. Zdecydowałam się na udział, bo chciałam trochę bronić świat mody przed takim płytkim przedstawianiem. Tłumaczyłam tym dziewczynom fachowe rzeczy. Dobra modelka nie może być głupia. Takich na topie nie ma, bo modelka musi sama przypilnować kariery (…). Dawałam dziewczynom z „Top Model” praktyczne rady, nie wciskałam im złudzeń. Modeling to ciężka praca, czasem w ekstremalnych warunkach (…). Mówiłam dziewczynom z „Top Model”, że trzeba umieć rozmawiać z ludźmi, a nie tylko stać i ''eee''. Dziewczyna, która pracuje z Lagerfeldem, nie może być głupia, bo on lubi między zdjęciami pogadać. Uwielbia dawać prezenty, więc dużo od niego książek dostaję. Dałam mu Witkacego, album z malarstwem i dramaty, bo są przetłumaczone na angielski. Pomyślałam, że może Witkacego nie znać, ale słyszał o nim!
Włodzimierz Nowak (wywiad), Rubik pokazuje nogi i głowę, "Wysokie Obcasy EXTRA" 2011, nr 1.

Anja, jako jedyny juror Top Model, była w stanie udzielić najbardziej merytorycznego komentarza i konstruktywnej krytyki. To w trakcie programu. Po jego finale nie bała się szczerych, acz obiektywnych i taktownych wypowiedzi na temat reguł formatu i wygranej Pauliny "szarej myszki" Papierskiej, której głównymi wadami jest nadmierna emocjonalność i zbyt niski wzrost: Paulina jest za niska zarówno do pokazów, jak i do większości sesji modowych. Będzie jej zdecydowanie trudniej zrobić karierę. Będę jednak trzymać kciuki, żeby się jej udało - mówi w dzisiejszym Fakcie. Paulina powinna nadal pracować nad swoją osobowością. Musi też być bardziej przekonująca. Paulina ma największe szanse na pracę w reklamach telewizyjnych. Dlatego powinna popracować nad plastycznością twarzy i musi odkryć w sobie talent aktorski (źródło).


W drodze głosowania telewidzów w finałowym odcinku na żywo, wygrała dziewczyna zbyt niska, o wątłej konstrukcji psychicznej, nieumiejąca się przedstawić po angielsku i co istotne - o urodzie określanej jako zbyt pospolita, by zrobić prawdziwą karierę w high fashion.  

Top Model nie sili się na wytypowanie dziewczyny, która ma realne szanse się przebić poza eventy i kontrakty sponsorów programu. Sam program symuluje  świat mody - poza gościnnie występującą Anją Rubik i świetnym fotografem Marcinem Tyszką w jury, praktycznie nie ma z branżą nic wspólnego. Prowadzącą jest Joanna Krupa, której największym osiągnięciem są kolejne okładki Maxima i Playboya, na których wychodzi za każdym razem tak samo oraz występ w amerykańskim Tańcu z Gwiazdami, co nie wymaga już dalszego komentarza. Żadna z 16 amerykańskich finalistek America's Next Top Model nie przebiła się ponad niszowe, nikomu nieznane pokazy, celebryckie przyjęcia, okładki magazynów dla panów i występy w talk show prowadzącej program, Tyry Banks. Program krytykuje Paulina Porizkova, czeska top modelka: Program to bajka o Kopciuszku, a Tyra Banks udaje wróżkę, która może spełnić wszystkie twoje marzenia. Mogę zagwarantować, że żadna z dziewczyn, która pojawi się w programie, nie zrobi kariery (link do reszty artykułu tutaj tutaj ).

Z perspektywy sześciu miesięcy, wszystko wskazuje na to, że Top Model pozwala zająć ciepłe miejsce na granicy świata komercyjnej mody i świata celebrytów, co potwierdza tylko opinię Porizkovej. Finalistki programu realizują przede wszystkim te zlecenia, które dostają od sponsorów programu; na koncie mają kilka pomniejszych, niezależnych sesji i pokazów. O ironio, o wiele lepiej od Pauliny radzą sobie finalistki Ola Kuligowska i Ania Piszczałka - serwisy plotkarskie nieśmiało donoszą o pierwszych, zagranicznych zleceniach. Czy staną się wstępem do poważnej kariery czy są jeszcze echem programu, który ucichnie po rozpoczęciu się kolejnej edycji planowanej na jesień tego roku? Poczekamy, zobaczymy.

Modowa branża jest jednak nieubłagana i rządzi się swoimi prawami, konsekwentnie ignorowanymi przez Top Model. O tym, jak program jest postrzegany przez profesjonalny modeling, mówi w wywiadzie Monika Smolicz, szefowa jednej z najważniejszych agencji modelek w Polsce, Rebel Models.
PMe/MM: Rekordy oglądalności bije program Top Model – zostań modelką. Czy takie programy, mogą stać się drzwiami do światowej kariery?
MS: To jest genialne show. Fajnie się to ogląda. Jednak po pierwsze, wszystkie uczestniczki tego programu, to dziewczyny powyżej osiemnastego roku życia. To już zakłamuje obraz tego biznesu. Dziewczyny, które zaczynają w tej branży mają zwykle piętnaście, szesnaście lat. Ten program jest świetne zrealizowanym programem rozrywkowym, ale nie odzwierciedla realiów życia modelek. Po drugie, uczestniczki tego programu w większości nie nadają się na modelki. Były wybierane raczej pod kątem osobowości.  Jest tam jedna dziewczyna, która już jest modelką i to od kilku lat. Z tego co wiem, była związana z jedną z agencji z Krakowa. Niestety jeśli do tej pory nie udało jej się osiągnąć znaczących sukcesów to i teraz po tym programie nic specjalnego się nie wydarzy. Z całego grona dziewczyn, widzę potencjał w maksymalnie trzech. Mimo to jeszcze raz podkreślam, ten program nie pokazuje jak wygląda życie modelki. Nie daje wiarygodnego obrazu. Uczestniczki nie biegają po castingach by dostać pracę, jeśli są jakieś pokazy czy sesje – to są to one zaaranżowane specjalnie dla uczestniczek. Rywalizują między sobą w trakcie sesji zdjęciowej, a nie przed, na castingu, żeby tą sesje dostać.
PMe/MM: Ale są wystawione na ostrą krytykę jury.
MS: Tak, ale język w programie jest bardziej autokreacją jury, potrzebą promocji programu. Nie odzwierciedla języka jakim posługuje się branża. Choć nie oszukujmy się. Modeling to bycie ocenianym i to głównie po warunkach fizycznych. Podczas mojej pracy jako modelka, zmieniałam jedną agencję na drugą. Pamiętam do dziś swoje pierwsze spotkanie z szefową nowej agencji. Stałam w przejściu, a ona przechodząc korytarzem, zmierzyła mnie wzrokiem i rzuciła: pięć kilo mniej. No cóż… powiedziała, co jest nie tak i tyle. Nie było to miłe, ale nie wiązało się to z żadnymi przykrymi epitetami. Startując w tej branży należy spodziewać się krytyki, ale i zachwytów.
fragment wywiadu dla portalu PerhapsMe.com, cały wywiad tutaj.


Program krytykowano również za to, że epatował nagością, niemal każda sesja wymagała od dziewczyn pozowania przynajmniej topless. W jednym z odcinków tematem sesji były słynne sceny filmowe – wymagające rozebrania się, a jakże! Kasia Smolińska miała nieszczęście trafić na temat z Nagiego instynktu. Pozować musiała bez majtek (tak, wielokrotnie przekładając przed ekipą i kamerami nogi, pomimo, iż zdjęcie nie pokazuje, czy Kasia rzeczywiście nie ma na sobie bielizny), w imię psychologicznej wiarygodnosci i Prawdy – fotograf uparl się, iz w ten sposob modelka lepiej wczuje się w rolę. Efekt? Kasia byla tak spięta i skrępowana, ze zdjęcie wyszlo kiepsko, za co dostala ostre cięgi od jury. 



Producenci, prowadzący i jury jednak zdecydowanie obstają za nagością w programie, która pojawia się niemal w każdej sesji. Pomijają rzecz jasna fakt, iż podnosi ona oglądalność ze względów nader oczywistych, jest także katalizatorem konfliktów, załamań i małych dramatów uczestniczek, co widzowie obserwują równie chętnie, w myśl powszechnej skłonności do podglądactwa i sympatii dla telenowelowych narracji. Oficjalny argument prowadzących? Modelka musi być w pracy gotowa na wszystko, na pozowanie nago również. Nawet w najbardziej absurdalnych sytuacjach – arbuza trzeba koniecznie zjeść bez stanika, by wypaść wiarygodniej jako Sharon Stone należy wielokrotnie rozłożyć nogi przed całą ekipą i aby skutecznie odegrać proekologiczne poglądy, trzeba przykuć się do drzewa w stroju Ewy (i usłyszeć później od jurora: Nie rozbieraj się! Wyglądasz jak facet!).

Jak to wygląda w prawdziwym życiu? Dziewczyna, nim podpisze umowę na zlecenie, wie, czego się może spodziewać w trakcie sesji. I wbrew temu, jaki wizerunek profesji modelki lansuje Top Model, nie każda sesja wymaga rozebrania się, a niechęć do pozowania nago nie oznacza „być albo nie być”. Najwyżej przepadnie kilka zleceń, czasem gorszych lub lepszych, jednak zrobienie kariery nie jest niemożliwe. Najlepszym przykładem jest Coco Rocha, kanadyjska top modelka, która świetnie sobie radzi w biznesie, w ogóle nie pozując nago z powodu konserwatywnych poglądów. 

Nieprzystawalność programu Top Model do rzeczywistości świata modelingu to tylko jeden z aspektów tego programu, który przecież określany jest jako reality show.
No właśnie – reality? A może jednak bardziej show? To drugie sugeruje już sama czołówka, w której dziewczyny przyrównane są  do koni wyścigowych (!) – wydaje się ona być kwintesencją tego, o co tak naprawdę w programie tym (a wydaje się, ze także innych tego typu) chodzi.


Zresztą, nie jest to pierwszy taki program w polskiej telewizji, a wręcz przeciwnie – fakt, że poprzedziło go już wiele innych reality shows – z Big Brotherem na czele,  powoduje, że w miarę świadomy widz nie powinien dziwić się owej proporcji - temu, że show jest tu najbardziej istotne.
Niemniej Top Model budzi również refleksję - ile tego reality w reality właśnie.
Wiemy już, że program, który pokazywać nam miał świat mody oraz zmagania początkujących modelek niewiele ma wspólnego z tym zawodem i prawdziwym modelingiem.
Jak się natomiast mają inne aspekty– historie poszczególnych dziewcząt, ich wspólne relacje, świat, w którym funkcjonują?
Trzynaście dziewczyn z różnych środowisk, z różnymi (bardzo czasami tragicznymi, o czym kamera nie omieszka nam donieść) doświadczeniami zostaje na czas trwania programu zamknięta w jednym domu. Odcięte od przyjaciół, rodziny i dotychczasowego życia, osadzone za to w sztucznie wykreowanej rzeczywistości, bo jak nazwać wielki, biały, bogato przeszklony, z ogromnym ogrodem i basenem dom, rodem z odcinka serialu CSI: Miami? Jakby nie spojrzeć,  rezydencja ta ma się nijak do polskich realiów.






Zresztą rzeczywistość, w której osadzone zostały dziewczyny wykreowana była bardzo dokładnie. Znaczącą rolę miało tu również zjawisko product placement, wyjątkowo nachalne   – oto codziennie rano trzynaście mieszkanek wielkiego domu spotykało się na śniadaniu i jadło płatki śniadanowe konkretnej firmy – dzień w dzień płatki, każda te same.  Podczas porannego makijażu czy też profesjonalnej stylizacji każda z dziewczyn używała tylko i wyłącznie kosmetyków marki Max Factor. Czy rzeczywiście wierzymy w to, ze każda z nich przyjechała do programu z kosmetyczką pełną produktów tylko tej jednej firmy i akurat tak się przypadkiem złożyło, że wszystkie wybrały tę samą markę?
Jeżeli myją włosy, to tylko Pantene. Jeśli golą nogi, to tylko produktami Gillette.  Zresztą - to się opłaca – nagrodę dla posiadaczki najpiękniejszych nóg  i  najpiękniejszych  włosów fundują odpowiednio – firmy Gillette Venus i  Pantene ProV.
Program kręcony był w miesiącach letnich. To dość logiczne, zwłaszcza, ze większość uczestniczek to licealistki, które od września wracają do szkoły.  Taki jednak czas nagrywania show ma bardzo wyraźne konsekwencje dla  jego estetyki. Widzimy tylko piękną pogodę, pełne słońce, jasną, przejrzyście czystą wodę w przydomowym basenie, dziewczyny chodzą w krótkich rękawkach, lekkich sukienkach, dużych dekoltach, ogromnych okularach słonecznych, są opalone i uśmiechnięte. Całość natrętnie kojarzy się z estetyką amerykańskich seriali dla młodzieży rozgrywających się w słonecznej Kalifornii czy na Florydzie, nad brzegiem oceanu. California Girl czy Teenage Dream, chciałoby się powiedzieć za tytułami piosenek Katy Perry. A przecież lato w Polsce trwa de facto trzy miesiące, zaś słoneczne i prawdziwie ciepłe dni to w sumie jakaś połowa tego okresu. Kolejny więc raz rzeczywistość programowa odległa jest od tej za oknem widza.
Do tego – kamery. Wszechobecne i zmuszające do zwierzeń. Nie tylko relacjonują zmagania dziewczyn – na zasadzie chłodnej obserwacji pokazują realizację i kulisy kolejnych zadań, sesji zdjęciowych. Dzięki nim możemy również poznać bliżej, dokładniej wszystkie uczestniczki. Kamera stawiana na wprost dziewczyn i zadawane im pytania – odkrywają przed nami historie każdej z nich. Opowiadają o swoich marzeniach, radościach, porażkach, smutkach, dobrych i złych wspomnieniach, sytuacji rodzinnej. Często są to historie pełne łez, dramatyczne, jak śmiertelny wypadek samochodowy matki jednej z nich. Choć jeśli chodzi o zwierzenia, to największe emocje w widzach zapewne wywoływały częste nawiązania do swojej małej wsi zwyciężczyni programu - kamera bardzo często wychwytywała momenty, w których Paulina Papierska płacze, opowiada o swoich kompleksach i skrajnej biedzie w domu. Widzowie, a za nimi portale plotkarskie, z charakterystycznym refleksem, nadały jej miano Pauliny Płaczki, które przylgnęło do niej szybko i trwale.






Ale i tu pojawia się wątpliwość i pytanie o szczerość i prawdziwość tych zwierzeń. Nie tyle o  ich autentyczność, ile o kwestię prawdziwych emocji. Czy to jak dziewczyny mówią, zachowują się, opowiadają, reagują – czy to jest prawda? Okazuje się, ze coś musiało być na rzeczy, bo jeszcze w trakcie trwania programu widzowie podzielili się w internecie na grupę uważającą  płaczliwie wyznania Pauliny za całkowicie wyrachowaną i świadomą autokreację  i na tę, która swojej faworytki broniła z całych sił, szczerze jej współczując i w pełni rozumiejąc.
Czy możemy w ogóle mówić o autentyzmie w takich sytuacjach? Wiesław Godzic, przy okazji filmu Marcina Koszałki Takiego pięknego syna urodziłam, pisze przecież, że: sam proces nagrywania zmienia osobę filmowaną (nie zawsze mówi to, co powiedziałaby bez kamer, na ogół mówi więcej i inaczej formułuje wypowiedzi). Wydaje się, że polskie Top Model zdaje się potwierdzać tę tezę. Niektóre dziewczyny, świadome tego, że mówią do kamery, starało się uważniej dobierać słowa, sięgać po być może mądrzejsze, często odnosząc odwrotny efekt.  Z tego też powodu nie bardzo chyba twórcom (kamerze?) udało się stworzenie czy też sztuczne  wykreowania konfliktu, jaki miał zaistnieć pomiędzy Ania Piszczałką a pozostałymi mieszkankami domu w Łomiankach. Niby Ania przyznała, także przed jury, że czuje się wyobcowana i źle traktowana, niby dziewczyny były trochę oburzone, ale całość rozmyła się szybko i jakoś bezboleśnie w ciągu półtora odcinka. Być może właśnie dlatego, że przed kamerą żadna z dziewczyn nie miała wielkiej ochoty robić z tego skandalu. Nawet bardzo pewna siebie i chętna do krytykowania koleżanek Kasia Smolińska. A jedyna z uczestniczek, która -  świadoma możliwości kamery - założyła wykreować się za pomocą skandalu, krytykowaniu wszystkich i wszystkiego, rudowłosa Zula, odpadła jako pierwsza.
Subiektywny wybór poszczególnych wypowiedzi dziewczyn i fragmentów ze wspólnego ich życia w domu dokonany przez realizatorów, mający na celu sztuczne nakręcanie rywalizacji pomiędzy uczestniczkami, również nie specjalnie się udał.
Tu zresztą dotykamy kolejnego problemu tego, i zapewne wielu innych reality shows – oto bowiem godzinny zaledwie odcinek miał pokazać i streszczać zdarzenia z kilku dni, a nawet  całego tygodnia. Z jednej strony -  dawano widzowi do zrozumienia, że zarówno w jego życiu jak i życiu  dziewczyn upłynął tydzień (program nadawany był w każdą środę o 21:30). Z drugiej jednak – takie skróty automatycznie tworzą poczucie sztuczności, nie- reality właśnie.
Wszystkie te cechy powodują, ze Top Model jest coraz mniej reality. Zresztą większość z tych zarzutów pasuje do gatunku reality show jako takich.  Rzeczywistość w nich ukazana na wielu płaszczyznach okazuje się mieć niewiele wspólnego z tą prawdziwą.
Na jedną jeszcze rzecz warto zwrócić uwagę w przypadku omawianego przez nas programu. Oto jego oficjalna strona internetowa nadal funkcjonuje, choć pierwsza seria zakończyła się 1 grudnia 2010 roku, następna natomiast planowana jest dopiero na jesień 2011 roku. Niemniej – strona ta działa i ma się świetnie, gdyż – w założeniu jej twórców – stanowić ma mały modowy podręcznik – pełen dobrych porad od sławnych stylistów (oczywiście tylko marek związanych z programem) dotyczących mody, stylu, kosmetyki, makijażu, dbania o siebie. Przypomina to zjawisko, o którym wspominał Wiesław Godzic przy okazji amerykańskiego programu American High.


Format America's Next Top Model nie jest pierwszym telewizyjnym programem, który dotyka problemu modelingu i startu w branży. W 2007 roku kanał Discovery Travel&Living wyemitował jeden sezon programu A Model Life - program podejmujący ten sam temat, jednak prezentujący go w zupełnie innej konwencji. I jak się okazało, z zupełnie innym skutkiem.


Program na całkowicie inne założenia, niż Top Model – możliwie jak najstaranniej przybliża branżowe realia. Sześć uczestniczek zostaje wybrane przez producentów w etapie, który nie jest emitowany na antenie: zaangażowane są podług zawodowych predyspozycji (symetryczna, modelingowa twarz, młody wiek, osobowość, wzrost). Dziewczyny przez kilka tygodni mieszkają razem w wynajętym apartamencie w Nowym Jorku, zupełnie inaczej wyglądającym, niż luksusowa willa naszpikowana kamerami i produktami od sponsorów. Tutaj uczestniczki, podobnie jak rzeczywiście początkujące modelki, oczekują na telefony i faxy od agencji Next, opiekującej się dziewczętami przez czas trwania programu, by na koniec wybrać trzy najzdolniejsze modelki, którym zaoferuje kontrakt. Opieka ta ma charakter bardzo konstruktywny i merytoryczny – dziewczyny po każdej sesji otrzymują rzeczowy komentarz od new faces agents agencji Next, na bieżąco omawiany jest także ich rozwój i postępy. 

Show odsłania przyziemne kulisy startu w branży: trzeba się utrzymać z kieszonkowym od agencji, dotrzeć samodzielnie na kolejny casting i nie zgubić się w wielkim mieście, poradzić sobie z humorzastą współlokatorką, dobrze zaprezentować się przed klientem, czy pokonać barierę językową (jedną z uczestniczek była dziewczyna ze Słowacji). Charakterystyczna jest również sama formuła programu. Nie ma cotygodniowych eliminacji, paneli jurorskich, konwencja programu nie zaostrza sztucznie rywalizacji między uczestniczkami, a im samym stawiane są realne zadania, miast takich kuriozów jak chodzenie po wybiegu zawieszonym 30 metrów nad ziemią, taniec w labiryncie laserów w kiczowatym kostiumie, czy przetrwanie wojskowego obozu szkoleniowego. Na koniec zaś, zamiast pełnego przepychu i patosu show na żywo (jak w wydaniu Top Model) przedstawiciel agencji, przy konferencyjnym stole w biurze i w kameralnej atmosferze, podsumowuje pracę najlepszych dziewcząt i wręcza im kontrakty. 

A Model Life - Episode 8 Part 6 (fragment finału serii) 



I dla kontrastu, finał polskiej edycji Top Model.

Top Model- finał - Ogłoszenie wyników


Muzyka, studio. Patos i ogólna radość, obowiązująca wszystkich uczestników bezwarunkowo - przedstawiciel agencji Next, po angielsku: musicie ciężko pracować i pamiętajcie, że bycie modelką high fashion, to nie jest jedyny sposób, by zaistnieć w branży, więc jeśli tego bardzo chcecie, na pewno jakoś się wam to uda, co prowadzący Bartosz Węglarczyk przetłumaczył jako: jeśli będziecie ciężko pracować, zostaniecie najlepszymi modelkami na świecie!. Owacje, łzy szczęścia, gratulowanie wszystkim wszystkiego. A później zderzenie z rzeczywistością branży modelingu.

Słowem – A Model Life było wszystkim, czym nie jest Top Model. Podczas gdy uczestniczki Top Model krążą po orbicie ofert i eventów producentów programów i czystej komercji, dziewczęta z programu Discovery otrzymały realną szansę na zrobienie kariery. Top Model uświęca konwencję show, A Model Life zaś zbliżała się bardziej w stronę branżowego reality, zarówno w formacie programu, jak i jego rezultatach. Jedną z trzech laureatek programu została Lucia Dvorska, która po programie zaczęła pracować jako modelka, i co istotne, jako modelka high fashion



Nie zrobiła co prawda zawrotnej kariery, jednak jej osiągnięcia przewyższają wielokrotnie dokonania laureatek światowych edycji Top Model, któremu powszechnie zarzuca się, że nie stworzyło właściwie żadnej top-modelki (źródło tutaj) . Poniżej Lucia na okładce brazylijskiego VOGUE'a (co prawda ta edycja nie cieszy się aż takim prestiżem, jak VOGUE włoski, francuski czy amerykański, jednakowoż w porównaniu z karierami dziewczyn z Top Model, jest to prawdziwe, realne osiągnięcie). 




A Model Life zbliżałoby się do innego telewizyjnego „dokumentalnego” gatunku, jakim jest docu – soap. Unika on pewnych błędów (przekłamań), jakich dopuszcza się Top Model. Czy jednak jest rzeczywiście bardziej reality?  Docu – soap ma swoje wady i przewinienia wobec filmowanej rzeczywistości, o czym dość szeroko pisze w swoim tekście Wiesław Godzic. Jest to jednak materiał na osobny post.


 



wtorek, 17 maja 2011

Nie dajmy się zwieść, to nie Zmierzch...


Pamiętniki wampirów to amerykański serial młodzieżowy, powstały na podstawie książkowej serii autorstwa Lisy J. Smith  pod tym samym tytułem. Emitowany od 10 września 2009 przez stację CW, doczekał się do tej pory dwóch serii po 22 odcinki każda. 26 kwietnia tego roku zostało jednak oficjalnie potwierdzone, że powstanie seria trzecia, a jej emisję zapowiedziano na wrzesień 2011 roku. Ta decyzja nie dziwi, gdyż od początku program ten cieszył się dużym zainteresowaniem oraz ogromną grupą fanów. Według CW śledziło go na ekranie ponad 4 miliony ludzi. I to pomimo skrajnie różnych opinii krytyków.
Serial opowiada o młodych mieszkańcach fikcyjnego amerykańskiego miasteczka Mystic Falls w stanie Virgina. Od początku jego istnienia obok ludzi żyły w nim wampiry, choć oczywiście w tajemnicy przed innymi mieszkańcami. Główną bohaterką jest 17 -letnia Elena Gilbert, której życie diametralnie zmienia się, gdy poznaje i obdarza głębokim uczuciem nowo przybyłego do Mystic Falls Stefana Salvatore. Ten okazuje się być wampirem. Do tego, krok w krok podąża za nim jego starszy brat, również wampir, Damon. Jest on całkowitym przeciwieństwem spokojnego i wrażliwego Stefana. Bracia zaczynają rywalizować o uczucie Eleny.  
Wielu krytyków chwaliło nową produkcję dla młodzieży. Karla Peterson z The San Diego Union-Tribune napisała: the supernatural drama is a first-class production, featuring an insanely gorgeous cast, sharp scripts and a brooding vibe that is hard for even the most levelheaded adult to resist. Ponadto o wiele lepiej oceniony został sezon drugi. Ale pojawiły się również głosy bardzo krytyczne -  Tim Goddmana na łamach  San Francisco Chronicle napisał o serialu awful, a następnie wyraził nadzieję, że: the extras on Buffy the Vampire Slayer would return en masse to eat the cast of Vampire Diaries, plus any remaining scripts. Co ciekawe, nawiązując w tym jednym zdaniu do innego, kultowego już serialu „wampirycznego” dla młodzieży, jakim jest Buffy, postrach wampirów, osadził on Pamiętniki w znacznie szerszym kontekście.
Wpisują się one bowiem w bardzo ostatnio popularne zjawisko kulturowe, jakim jest zainteresowanie wampirami. W ostatnich latach powstał cały szereg produkcji filmowych i telewizyjnych o wampirach przeznaczonych zwłaszcza dla młodzieży . Niewątpliwie wiąże się to z ogromną popularnością kinowej sagi Zmierzch, która swoją drogą – również jest adaptacją serii książek. Na srebrnym ekranie natomiast do tej pory krwiopijcy królowali w serialu Czysta Krew.
Pamiętniki nie uniknęły oczywiście porównań do kinowego „kuzyna”, zwłaszcza, że fabuła na pierwszy rzut oka wydaje się być bardzo podobna. Twórcy zresztą doskonale zdają sobie sprawę, że ich serial powstał na fali tego zjawiska. Na pytanie-sugestię dziennikarki przeprowadzającej wywiad z odtwórcą roli Damona Salvatore, Ianem Somerhalderem Gdyby nie Twilight to prawdopodobnie nie było by VD, aktor wyznaje: (…)jesteśmy tego świadomi. Twilight jest fenomenem, który rzadko się zdarza. Nie uskarżam się, gdyż dzięki Twilight mogę wrócić na ekrany. Wielkie dzięki Twilight. (śmieje się) (…). Zaraz jednak dodaje: Każdemu kto myśli , że VD są tanią kopią Twilight muszę przypomnieć, że L.J. Smith napisała swoje książki wcześniej, aniżeli Stephenie Meyer. (http://www.vampirediaries24.pl/articles.php?article_id=206) Tę prawdę przypomina również w innym wywiadzie, mówiąc: Niewyobrażalny sukces jaki osiągnął "Zmierzch" to coś, co dało nam rację bycia. Korzystamy z tego teraz. (http://vampirediaries.pl/artykuly/246-wywiad-z-bohaterami-vampire-diaries-najfajniejsze-s-flashbacki).Również Paul Wesley (Stefan Salvatore) przyznaje: Mieliśmy szczęście, bo Pamiętniki wampirów pojawiły się w idealnym momencie na fali popularności gatunku. Po sukcesach serialu Czysta krew oraz powieści i filmów z cyklu  Zmierzch w popkulturze narodziła się nowa moda – teraz to wampiry są trendy.
Twórcy doskonale więc zdają sobie sprawę z tego podobieństwa. Jak przyznał producent Kevin Williamson, który tym serialem powrócił na srebrny ekran po kilkuletniej przerwie, ta powtarzalność fabuły i tematu zdecydowała o jego początkowej niechęci do projektu: In the beginning when I read it, I didn't want to be involved with it because I felt it was a sort of Twilight rip-off, no matter which came first. The premise was exactly the same: girl falls in love with vampire, and I felt that it had been done and that nobody was going to do another vampire story. But then Julie [Plec, Williamson's co-writer] kept telling me to keep reading the books and then I began to realise that it was a story about a small town, about that town's underbelly and about what lurks under the surface.(http://www.independent.co.uk/arts-entertainment/tv/features/the-vampire-diaries--fresh-blood-for-teenage-vampire-lovers-1889840.html).
W ten sposób producenci zaczęli podkreślać różnice między Zmierzchem a Pamiętnikami, w licznych wywiadach dodając serialowi znacznie głębszego sensu i znaczenia. Dla producenta, Williamsona , jest to film poruszający tak ważne tematy jak śmierć czy strata, nadzieja i jej brak: What I responded to is that every character in this book is dealing with loss. They're dealing with death, they're dealing with life. There are some big issues for some really young characters and that's what I tried to do with Dawson's Creek. Everything I write is pretty much death and loss and hopelessness. Which is a really good thing because the only way to write a story about hope is to write about hopelessness. Również krytycy podkreślali, że serial jest o wiele bardziej mroczny niż bajka o Belli i Edwardzie. Wampiry nie świecą w słońcu, a za dnia poruszać mogą się jedynie mając na palcu specjalne pierścienie. Wskazywano również, że wiele wydarzeń dzieje się w nocy, całość cechuje większa brutalność, wartka akcja oraz gotowość scenarzystów do zabijania nawet znaczących postaci drugoplanowych. Mówią  o tym min. producent: We wanted it to be a modern-day, sort of sexy soap opera. The town of Mystic Falls has a lot of things that go bump in the night, and it's not just vampires oraz aktorka wcielająca  się w rolę Eleny -  Nina Dobrev: to nie jest jeden z tych seriali, w których się krąży i krąży, żeby powolutku zbliżyć się do sedna. Tu wszystko dzieje się szybko. Momentalnie robi się mrocznie i krwawo, choć bywają oczywiście momenty lżejsze. Serial jest również o wiele bardziej odważny w prezentowaniu scen erotycznych czy miłosnych niż kinowe adaptacje powieści Stephanie Meyers. Stąd niektórzy zagraniczni recenzenci nie boją się określać go jako dark show.
W ten sposób również twórcy stawiają swój serial pomiędzy Zmierzchem a inną popularną produkcją – Czystą krwią. Takiego porównania dokonuje Ian Somerhalder, który mówi: Trzy popularne produkcie o wampirach to "Zmierzch", "True Blood" i "Vampire Diaries" i w zasadzie to są one od siebie bardzo różne. "True Blood" jest znacznie ostrzejsze. 12-latkowie nie mogą oglądać "True Blood" z rodzicami, to byłoby dziwne... A z drugiej strony jesteśmy my - serial puszczany w prime timie, który od razu kojarzy się z sagą "Zmierzchu". Myślę jednak, że serial szybko odróżnił się od filmu.
Takie sytuowanie Pamiętników wampirów w luce powstałej między Zmierzchem a Czystą krwią stało się więc główną formą reklamowania nowego serialu i zachęcania do jego lektury.

FANI

Pamiętniki wampirów w bardzo szybkim tempie zdobyły ogromną liczbę fanów, którzy w pełni wykorzystują dobrodziejstwa Internetu, zakładając kolejne strony internetowe, blogi i fora poświęcone serialowi.  Oprócz oficjalnej strony, prowadzonej przez stację CW  (http://www.cwtv.com/shows/the-vampire-diaries), istnieje szereg anglojęzycznych stron założonych przez fanów. Do najprężniej działających należą niewątpliwie:

Na każdej z nich odnaleźć można najnowsze wiadomości dotyczące serialu, obsady, skróty odcinków, komentarze do nich, wywiady z twórcami, a nawet całe odcinki do obejrzenia online. Fani nie ograniczają się do prowadzenia stron i dyskusji, ale tworzą także liczne projekty oraz organizują zloty fanowskie. Na jednym z forów powstaje projekt pt. „Ian Somerhalder Bday 2011” , niestety chwilowo jego opis nie jest dostępny.
Równie aktywni co Amerykanie, a może nawet bardziej, są polscy miłośnicy serialu.
Można znaleźć kilka bardzo dobrze zorganizowanych stron oraz forów dyskusyjnych. 
Należą do nich:
The vampire diaries.Polskie Centrum Fanów (stanowczo działające najprężniej)
Obok nich w polskim internecie odnaleźć można całe mnóstwo blogów poświęconych bądź to samemu serialowi, np. http://pamietniki-wampirow1.blog.onet.pl/, bądź łącznie różnym produkcjom o wampirach: http://fankisagi.bloog.pl/kat,629865,r,2010,m,2,index.html?ticaid=6c50b.
Także na popularnym portalu społecznościowym Facebook nie brakuje stron o Pamiętnikach – polskich funkcjonuje około 12, a oficjalna amerykańska posiada ponad 7 milionów fanów: http://www.facebook.com/home.php#!/thevampirediaries?sk=info.
Inną, ciekawą formą dzielenia się materiałami dotyczącymi serialu są indywidualne konta na portalu chomikuj.pl, na których znaleźć można nawet takie rzeczy jak zapisane w  formie dokumentu Word „najlepsze cytaty Damona z drugiej serii”
Kolejne strony tworzone przez fanów nie różnią się specjalnie od siebie – wszystkie zawierają galerie, streszczenia, komentarze, informacje, artykuły z prasy krajowej i zagranicznej oraz wywiady z twórcami, często tłumaczone z obcych języków przez fanów. Na niektórych obejrzeć można całe odcinki, pobrać muzykę, tapety, zdjęcia i inne wirtualne gadżety związane z produkcją.
Niemniej wydaje mi się, że na uwagę zasługują cztery ciekawe inicjatywy polskich fanów.
Pierwszą z nich jest stworzona w całości przez zarejestrowanych członków forum  VampireDiaries.net.pl gra komputerowa na podstawie serialu.  Jak można przeczytać na stronie : ”Vampire Diaries - Pamiętniki Wampirów" to darmowa gra autorstwa serwisu VampireDiaries.net.pl oraz zarejestrowanych i aktywnych w tym projekcie fanów serialu. Jest to gra wieloosobowa z serii gier MMOG (Massive Multiplayer Online Game), a dokładnie jest typem MMORPG (Massively Multiplayer Online Role Playing Game), gdzie gracz wciela się w postać i kieruje jej działaniami, a sama gra toczy się wśród wielu graczy, którzy w znaczny sposób wpływają na losy w grze. Gra jest tworzona na podstawie serialu Vampire Diaries przez nasz serwis oraz zarejestrowanych fanów biorących w niej udział. Każdy zarejestrowany w naszym serwisie fan będzie mógł wkroczyć do wirtualnego świata "Vampire Diaries", a konkretnie do miejsca zwanego "Mystic Falls.  (http://vampirediaries.net.pl/gra.html).
Tymczasem na stronieThe Vampire Diaries. Polskie Centrum Fanów  powstał pięciominutowy filmik będący prezentem od polskich fanów dla twórców serialu za trud włożony w jego realizuję. Filmik jest montażem różnych prac, głównie plastycznych, dotyczących serialu i pokazujących wielką miłość polskich fanów. Akcja, ogłoszona na początku tego roku, trwała do 26 marca. Efekt końcowy można podziwiać na stronie: http://vampirediaries.pl/artykuly/newsy/1090-prezent-z-polski-dla-obsady-the-vampire-diaries oraz na portalu Youtube.

Również na uwagę zasługuje działające tu Mystic Radio – czyli radio fanów serialu:
http://radio.vampirediaries.pl/, w którym grane są piosenki z tegoż właśnie.
Również na oficjalnej stronie amerykańskiej znaleźć można zakładkę z muzyką z serialu, podzieloną na konkretne odcinki.
Na stronie The Vampire Diaries.pl natomiast można rozwiązać testy pseudopsychologiczne inspirowane produkcją, np. Kim jesteś w Pamiętnikach Wampirów (http://www.thevampirediaries.pl/).
Pamiętniki Wampirów są zjawiskiem, które jak niemal każdy wytwór popkultury, doczekało się szerokiego omówienia w postaci wideoklipów na youtubie. Serial jest przetwarzany przede wszystkim przez rzesze nastoletnich fanów (fanek najczęściej), którzy prześcigają się w publikowaniu tych samych (lub różniących się nieznacznie) fragmentów serialu, z naciskiem na sceny percypowane jako szczególnie romantyczne. Prym tutaj wiodą sceny w kategorii kiss scenes, które w istocie są fan made'ami - kompilacjami wszystkich scen w danej kategorii z jednego sezonu - licznik ich odsłon liczy się w setkach tysięcy i przebija materiały z wywiadami lub nagraniami z planu.





The Vampire Diaries: All Kiss and Love Scenes from Season One - Part 1
 
Zaskakująca ilość klipów wideo mieszcząca się w tej konwencji wskazuje jednoznacznie na preferowaną praktykę odbiorczą: wątkami, które skupiają największą uwagę odbiorców są te właśnie związane z miłosnymi perypetiami pomiędzy trójką głównych bohaterów. Z nimi właśnie identyfikuje się najszersze grono odbiorczyń, angażując je jednocześnie emocjonalnie. Praktyka przetwarzania Pamiętników Wampirów przez fanów i jej specyficzny charakter, podkreśla i umacnia zatem jego znaczenie i recepcję jako tekstu skierowanego w głównej mierze do dziewcząt w wieku nastoletnim, operującego znaczeniami, z którymi identyfikują się najmocniej. Wniosek ten zapewne leży u podłoża zjawiska nagminnego porównywania serialu przez odbiorców z elementami filmów i seriali, które wpisują się w falę mody na wampiryzm w popkulturze w ciągu kilku ostatnich lat. Bodaj najjaskrawszy przykład: lista 15 najseksowniejszych wampirów, w pierwszej trójce reprezentacji najnowszych i najbardziej topowych tekstów kulturowych: Eric (z serialu True Blood, bardzo śmiałego erotycznie i operującego pastiszem i szeregiem kulturowych cytatów, skierowanego do znacznie starszych odbiorców), Damon Salvatore na miejscu drugim (bohater naszych Pamiętników...) oraz Edward Cullen, bożyszcze nastoletnich dziewcząt, główny bohater fenomenu Zmierzchu .

Top 15 Hot Vampire Guys!


Przykład samodzielnego, humorystycznego porównania przez fanów dwóch wampirycznych mitologii: Zmierzchu i Pamiętników. Dowcip zasadza się na entuzjastycznie wyśmiewanym przez internautów świeceniu się wampirów w Zmierzchu. 

Twilight vs. Vampire Diaries
   

Kolejny fan made, tym razem wpisujący się w trend wideoklipów lub slajdów fotosów zestawiające ze sobą główne postaci i wąti dwóch tekstów wyżej wspomnianych:

TWILIGHT VS VAMPIRE DIARIES 

Elena and Stefan vs Bella and Edward - Its Far Better To Learn


Jeszcze jeden podobny przykład w swej kategorii należący raczej do mniejszości (w zestawieniu pojawiają się także Eric i Bill z True Blood, zdecydowanie mniej przyciągający uwagę młodzieży, będącej najważniejszą grupą docelową Zmierzchu i Pamiętników).

TWILIGHT vs. VAMPIRE DIARIES vs. TRUE BLOOD 

Edward vs. Damon vs. Stefan vs. Eric vs. Bill



W kwestii tekstów audiowizualnych powstających wokół serialu, istotną rolę spełniają również materiały zamieszczane przez profesjonalnych nadawców, tj. kanały poprzez które nadają wydawcy prasy dla młodzieży (np. Seventeen Magazine) lub telewizje internetowe. Ten pierwszy zamieścił interesujący film z planu serialu, w którym jeden z szeregowych pracowników ekipy oprowadza widzów po sypialni Stefana (obiektu westchnień i fantazji nastolatek). Sam klip zrealizowany jest konwencji programu Room Raiders emitowanego niegdyś przez MTV. Program ten szeroko i dosyć umownie wpisywał się w kontekst programów stacji muzycznych, których tematem były randki - przed poznaniem swojej towarzyszki/towarzysza wieczoru, uczestnik programu w towarzystwie kamer penetrował jej pokój, próbując wydedukować na tej postawie jakiekolwiek informacje na temat osoby, z którą zamierzał się spotkać. Przeniesienie tego znaczenia w kontekst Pamiętników... nie tylko uzupełnia informacje widzów (widzek) na temat świata przedstawionego serialu, ale jednocześnie, poprzez sposób prezentacji, utrwala wizerunek postaci, jako atrakcyjnego obiektu fantazji (i potencjalnej randki).

The Vampire Diaries: Tour Stefan's Bedroom



I na koniec wspomniany wyżej przykład materiału z telewizji internetowej, która, podobnie jak fani, pochyla się nad problemem zbieżności fabularnej Pamiętników... i Zmierzchu.


The Vampire Diaries vs. Twilight Saga Controversy



PARODIE


Pamiętniki ... nie stały się fenomenem kulturowym tak wyrazistym jak Zmierzch, nad którym nieustannie pastwi się rzesza internautów na youtubie, demotywatorach, soupie czy 4chanie. Przyczyną tego stanu rzeczy jest zapewne druzgocące medialne powodzenie filmu - wpływy z biletów kinowych liczone są w setkach milionów dolarów, fortunę liczy się również na wszelakiego rodzaju gadżetach. Zmierzch przetarł szlak wampiromanii, ale jednocześnie jest najbardziej jaskrawy (najmocniej godzi w tradycyjną, wampirzą mitologię) przez co łatwiej i skuteczniej poddaje się prześmiewczej krytyce. Pamiętniki pozostają zatem w cieniu Zmierzchu, nie tylko dlatego, że swoją medialną premierę miały już w cieniu popularności wampirzej filmowej sagi; również fakt, iż Pamiętniki mają formę serialu telewizyjnego warunkuje innego rodzaju rozgłos. Mimo to nie udało im się uniknąć kilku parodystycznych reinterpretacji. Większość z parodii zamieszczonych na youtubie jest raczej miernego humoru i wykonania. Na tym tle szczególnie wyróżnia się jedna:

The Vampire Diaries Parody by The Hillywood Show

Bodaj najjaskrawszym przykładem reinterpretacji (choć tutaj to słowo raczej nie pasuje) Pamiętników... jest pełnometrażowa wersja ... filmu pornograficznego. Pamiętniki... nie są jedyną ofiarą tego trendu (gdyż powstaje całkiem sporo wersji blockbusterów w wydaniu XXX), ich przypadek jest jednak o tyle ciekawy, gdyż serial jest skierowany przede wszystkim do nastoletnich odbiorców, w przeciwieństwie do pornografii (przynajmniej z definicji).Dla dociekliwych, poniżej ocenzurowana wersja Vampire Sex Diaries. 

Tabitha Stevens in The Vampire Sex Diaries