niedziela, 22 maja 2011

"Chciałabym kiedyś poczuć to, co czuje Anja Rubik". "Show" i "reality" w polskiej edycji Top Model


8 września 2010 roku czołowa polska stacja komercyjna TVN wyemitowała pierwszy odcinek swojego nowego programu typu reality show – Top Model. Zostań modelką, który jest krajową wersją amerykańskiego America’s Next Top Model.  Na przestrzeni 13 odcinków czteroosobowe jury, złożone z dziennikarki Karoliny Korwin-Piotrowskiej, fotografa Marcina Tyszki, projektanta mody Dawida Wolińskiego oraz (foto)modelki Joanny Krupy oceniało działania młodych dziewcząt chcących zostać modelkami.
Z 50, wybranych na castingach w całej Polsce dziewczyn, w trzecim odcinku wyłoniona zostaje grupa 13, które stają do właściwej walki o wygraną. Na czas trwania programu zostają one odseparowane od bliskich i dotychczasowego środowiska – zamieszkują  w specjalnie przygotowanym tzw. Domu Modelek w Łomiankach.  Tam opiekują się nimi Magdalena Mielcarz oraz Michał Piróg. Każdy kolejny odcinek niesie nowe zadanie, nową sesję zdjęciową, ale też eliminuje jedną z uczestniczek.  Co ciekawe, zadaniem komisji  jest wybór trzech finalistek. Resztę pozostawia się widzom – to oni bowiem, wysyłając smsy, wyłaniają zwyciężczynię podczas wielkiego finału na żywo. A nagrodami są: kontrakt z firmą Max Factor, sesja zdjęciowa na okładkę Glamour i międzynarodowy kontrakt z agencją modelek oraz -  oczywiście – szansa na międzynarodową karierę na miarę Anji Rubik.
Program osiągnął średnią oglądalność liczącą ok. 2 i pół miliona widzów i wzbudził silne i skrajne emocje i reakcje wśród telewidzów.  Oczywiście duża zasługa w tym reklamy stacji. Osobnym fenomenem stała się Joanna Krupa i jej amerykański akcent.  Widzów podzieliło również ostateczne zwycięstwo Pauliny Papierskiej, czego echa można było odnaleźć w Internecie jeszcze długo po finale, wyemitowanym 1 grudnia 2010 roku.



Top model. Zostań modelką jest przykładem programu, który na stałe zakorzenił się w świadomości widzów. Nie ma chyba takiej osoby, która nie słyszałaby o „Tap Madl” i Joannie „Dżoanie” Krupie. Program ten stał się polem wielu dyskusji i polemik zarówno w prywatnych rozmowach, jak i we wpisach na różnych forach internetowych, a sposób mówienia prowadzącej wszedł do mowy potocznej. I to właśnie osoba prowadzącej stała się obiektem powszechnych żartów, a zarazem paradoksalnie największą gwiazdą i motorem napędowym programu. Wystarczy przyjrzeć się parodiom i komentarzom pojawiającym się na popularnych serwisach takich jak demotywatory.pl, mistrzowie.org czy środowisku youtube’a. To co stanowi o sile Top model zostało niejako skompilowane w kilkuminutowym filmiku:


Specyficzny sposób mówienia Joanny Krupy (będący połączeniem języka polskiego i angielskiego, tzw. ponglish) stał się najbardziej charakterystycznym i najszerzej komentowanym elementem programu:
Osoba Joanny Krupy stała się centralnym punktem TVN-owskiego show. Niewątpliwie ma wpływ na wyniki oglądalności będące ponoć wyższe niż przewidywane, a tym samym „Dżoana” ma zagwarantowane miejsce w drugiej polskiej edycji programu:
Należy w tym miejscu zwrócić uwagę na postrzeganie zawodu modelki. Wedle stereotypowych i dosyć powszechnych opinii modelki „nie grzeszą” intelektem, a i uroda topowych modelek szczególnie w oczach mężczyzn również uchodzi za dość „kontrowersyjną”. Przez taki pryzmat postrzegane są właśnie uczestniczki programu Top model. Zostań modelką, o czym mogą świadczyć chociażby powyższe „próby” parodii. Widzów śmieszy także nadwrażliwość uczestniczek i ich bardzo emocjonalne reakcje na większość decyzji zapadających w programie. W naszej opinii ludzie generalnie lubią drwić z naiwnych młodych dziewczyn sprawiających wrażenie, że przejście każdego etapu przybliża je do kariery na miarę Kate Moss. Idealnym przykładem takiej niedoskonałej „Tap Madl” jest zwyciężczyni pierwszej polskiej edycji – Paulina Papierska.
Stali widzowie programu doskonale znają umiejętności Pauliny w zakresie języka angielskiego, a także mają dość słuchania o jej nieśmiałości i miejscu zamieszkania. Swoją drogą nawet ktoś kto nie widział żadnego odcinka „Top model” prawdopodobnie wie już o istnieniu miejsca takiego jak Zbąszynek…


Ostatnią istotną kwestią odnośnie społecznego oddźwięku programu Top Model jest tworzenie się forów i fanklubów. Sporą popularnością cieszy się niewątpliwie forum na oficjalnej stronie programu.
W internecie można również znaleźć m.in. nieoficjalne forum programu, a także bloga na temat jednej z uczestniczek.
Ważna jest także dbałość twórców programu o potencjalnego widza. Skrupulatnie stworzona strona internetowa ma zapewnić miłośnikom programu stały dostęp do wszelkich nowych informacji dotyczących programu, jurorów i uczestniczek. Dodatkowo, aby „związać” widza z programem, pojawiają się liczne quizy i sondy:

http://modelki.plejada.pl/1434,bitwa_na_sesje,bitwa.html


Autorką tytułowego wyznania jest Ania Piszczałka, finalistka pierwszej polskiej edycji modowego reality show Top Model: Zostań Modelką.. Czy marzenia Ani mogą się kiedykolwiek spełnić? I czy którakolwiek z uczestniczek programu ma chociaż cień szansy na karierę porównywalną do sukcesów Anji Rubik - polskiej gwiazdy światowego modelingu?

Nie jest żadnym odkryciem stwierdzenie, że programy typu reality shows, a także ich podgatunek - talent shows, udają rzeczywistość, pokazując widzom Prawdę, która w istocie rzeczy jest starannie wyreżyserowaną fikcją na użytek programu. Warto się jednak przyglądnąć temu, jak Top Model ową fikcję kreuje i co ma wspólnego z reality świata mody. Program obiecuje przecież dziewczynom start w rzeczywiście istniejącym biznesie, znajdującym się już poza zasięgiem reguł rządzących Top Model. Jaką fikcję kreuje program? I jak zrobić karierę w świecie mody? Odpowiadając na te pytania, zaczniemy od przyjrzenia się Anji Rubik.

Anja Rubik, absolutna polska gwiazda światowego modelingu, według tegorocznych rankingów – trzecia topmodelka świata. W zawodzie osiągnęła już niemal wszystko, co jest do zdobycia – pracowała ze wszystkimi znaczącymi nazwiskami w branży, na koncie ma niezliczoną ilość luksusowych okładek, pokazów i kampanii reklamowych, jest ulubienicą Karla Lagerfelda ( lista osiągnięć Anji? Kliknij tutaj). Cokolwiek zatem Anja powie o kulisach kariery modelki, wierzymy jej bezgranicznie. Anja jako autorytet właśnie, oraz przedstawicielka świata high fasion, brała gościnnie udział w polskiej edycji Top Model, doradzając dziewczynom w trakcie sesji i sędziując podczas kilku odcinków. Jej wypowiedzi po zakończeniu pierwszej edycji, skutecznie obnażają programową ułudę.
W.N. Trafiłem w necie na filmiki z „Top Model”. Jakieś idiotki wbiegają z piskiem, tarzają się po podłodze, całują napis „Top Model”. Co to za durny świat? I pani brała w tym udział?
Co mam powiedzieć? Żyjemy w takich czasach, to dosyć przykre, że ludzie oglądają reality show, to ich bawi, fascynuje. Ja tego nie oglądam. W prawdziwym świecie modelki zdecydowanie mniej się dzieje i wszystko jest bardziej skomplikowane. Gdyby ktoś chciał to pokazać w telewizji, to byłoby to jak flaki z olejem. Zdecydowałam się na udział, bo chciałam trochę bronić świat mody przed takim płytkim przedstawianiem. Tłumaczyłam tym dziewczynom fachowe rzeczy. Dobra modelka nie może być głupia. Takich na topie nie ma, bo modelka musi sama przypilnować kariery (…). Dawałam dziewczynom z „Top Model” praktyczne rady, nie wciskałam im złudzeń. Modeling to ciężka praca, czasem w ekstremalnych warunkach (…). Mówiłam dziewczynom z „Top Model”, że trzeba umieć rozmawiać z ludźmi, a nie tylko stać i ''eee''. Dziewczyna, która pracuje z Lagerfeldem, nie może być głupia, bo on lubi między zdjęciami pogadać. Uwielbia dawać prezenty, więc dużo od niego książek dostaję. Dałam mu Witkacego, album z malarstwem i dramaty, bo są przetłumaczone na angielski. Pomyślałam, że może Witkacego nie znać, ale słyszał o nim!
Włodzimierz Nowak (wywiad), Rubik pokazuje nogi i głowę, "Wysokie Obcasy EXTRA" 2011, nr 1.

Anja, jako jedyny juror Top Model, była w stanie udzielić najbardziej merytorycznego komentarza i konstruktywnej krytyki. To w trakcie programu. Po jego finale nie bała się szczerych, acz obiektywnych i taktownych wypowiedzi na temat reguł formatu i wygranej Pauliny "szarej myszki" Papierskiej, której głównymi wadami jest nadmierna emocjonalność i zbyt niski wzrost: Paulina jest za niska zarówno do pokazów, jak i do większości sesji modowych. Będzie jej zdecydowanie trudniej zrobić karierę. Będę jednak trzymać kciuki, żeby się jej udało - mówi w dzisiejszym Fakcie. Paulina powinna nadal pracować nad swoją osobowością. Musi też być bardziej przekonująca. Paulina ma największe szanse na pracę w reklamach telewizyjnych. Dlatego powinna popracować nad plastycznością twarzy i musi odkryć w sobie talent aktorski (źródło).


W drodze głosowania telewidzów w finałowym odcinku na żywo, wygrała dziewczyna zbyt niska, o wątłej konstrukcji psychicznej, nieumiejąca się przedstawić po angielsku i co istotne - o urodzie określanej jako zbyt pospolita, by zrobić prawdziwą karierę w high fashion.  

Top Model nie sili się na wytypowanie dziewczyny, która ma realne szanse się przebić poza eventy i kontrakty sponsorów programu. Sam program symuluje  świat mody - poza gościnnie występującą Anją Rubik i świetnym fotografem Marcinem Tyszką w jury, praktycznie nie ma z branżą nic wspólnego. Prowadzącą jest Joanna Krupa, której największym osiągnięciem są kolejne okładki Maxima i Playboya, na których wychodzi za każdym razem tak samo oraz występ w amerykańskim Tańcu z Gwiazdami, co nie wymaga już dalszego komentarza. Żadna z 16 amerykańskich finalistek America's Next Top Model nie przebiła się ponad niszowe, nikomu nieznane pokazy, celebryckie przyjęcia, okładki magazynów dla panów i występy w talk show prowadzącej program, Tyry Banks. Program krytykuje Paulina Porizkova, czeska top modelka: Program to bajka o Kopciuszku, a Tyra Banks udaje wróżkę, która może spełnić wszystkie twoje marzenia. Mogę zagwarantować, że żadna z dziewczyn, która pojawi się w programie, nie zrobi kariery (link do reszty artykułu tutaj tutaj ).

Z perspektywy sześciu miesięcy, wszystko wskazuje na to, że Top Model pozwala zająć ciepłe miejsce na granicy świata komercyjnej mody i świata celebrytów, co potwierdza tylko opinię Porizkovej. Finalistki programu realizują przede wszystkim te zlecenia, które dostają od sponsorów programu; na koncie mają kilka pomniejszych, niezależnych sesji i pokazów. O ironio, o wiele lepiej od Pauliny radzą sobie finalistki Ola Kuligowska i Ania Piszczałka - serwisy plotkarskie nieśmiało donoszą o pierwszych, zagranicznych zleceniach. Czy staną się wstępem do poważnej kariery czy są jeszcze echem programu, który ucichnie po rozpoczęciu się kolejnej edycji planowanej na jesień tego roku? Poczekamy, zobaczymy.

Modowa branża jest jednak nieubłagana i rządzi się swoimi prawami, konsekwentnie ignorowanymi przez Top Model. O tym, jak program jest postrzegany przez profesjonalny modeling, mówi w wywiadzie Monika Smolicz, szefowa jednej z najważniejszych agencji modelek w Polsce, Rebel Models.
PMe/MM: Rekordy oglądalności bije program Top Model – zostań modelką. Czy takie programy, mogą stać się drzwiami do światowej kariery?
MS: To jest genialne show. Fajnie się to ogląda. Jednak po pierwsze, wszystkie uczestniczki tego programu, to dziewczyny powyżej osiemnastego roku życia. To już zakłamuje obraz tego biznesu. Dziewczyny, które zaczynają w tej branży mają zwykle piętnaście, szesnaście lat. Ten program jest świetne zrealizowanym programem rozrywkowym, ale nie odzwierciedla realiów życia modelek. Po drugie, uczestniczki tego programu w większości nie nadają się na modelki. Były wybierane raczej pod kątem osobowości.  Jest tam jedna dziewczyna, która już jest modelką i to od kilku lat. Z tego co wiem, była związana z jedną z agencji z Krakowa. Niestety jeśli do tej pory nie udało jej się osiągnąć znaczących sukcesów to i teraz po tym programie nic specjalnego się nie wydarzy. Z całego grona dziewczyn, widzę potencjał w maksymalnie trzech. Mimo to jeszcze raz podkreślam, ten program nie pokazuje jak wygląda życie modelki. Nie daje wiarygodnego obrazu. Uczestniczki nie biegają po castingach by dostać pracę, jeśli są jakieś pokazy czy sesje – to są to one zaaranżowane specjalnie dla uczestniczek. Rywalizują między sobą w trakcie sesji zdjęciowej, a nie przed, na castingu, żeby tą sesje dostać.
PMe/MM: Ale są wystawione na ostrą krytykę jury.
MS: Tak, ale język w programie jest bardziej autokreacją jury, potrzebą promocji programu. Nie odzwierciedla języka jakim posługuje się branża. Choć nie oszukujmy się. Modeling to bycie ocenianym i to głównie po warunkach fizycznych. Podczas mojej pracy jako modelka, zmieniałam jedną agencję na drugą. Pamiętam do dziś swoje pierwsze spotkanie z szefową nowej agencji. Stałam w przejściu, a ona przechodząc korytarzem, zmierzyła mnie wzrokiem i rzuciła: pięć kilo mniej. No cóż… powiedziała, co jest nie tak i tyle. Nie było to miłe, ale nie wiązało się to z żadnymi przykrymi epitetami. Startując w tej branży należy spodziewać się krytyki, ale i zachwytów.
fragment wywiadu dla portalu PerhapsMe.com, cały wywiad tutaj.


Program krytykowano również za to, że epatował nagością, niemal każda sesja wymagała od dziewczyn pozowania przynajmniej topless. W jednym z odcinków tematem sesji były słynne sceny filmowe – wymagające rozebrania się, a jakże! Kasia Smolińska miała nieszczęście trafić na temat z Nagiego instynktu. Pozować musiała bez majtek (tak, wielokrotnie przekładając przed ekipą i kamerami nogi, pomimo, iż zdjęcie nie pokazuje, czy Kasia rzeczywiście nie ma na sobie bielizny), w imię psychologicznej wiarygodnosci i Prawdy – fotograf uparl się, iz w ten sposob modelka lepiej wczuje się w rolę. Efekt? Kasia byla tak spięta i skrępowana, ze zdjęcie wyszlo kiepsko, za co dostala ostre cięgi od jury. 



Producenci, prowadzący i jury jednak zdecydowanie obstają za nagością w programie, która pojawia się niemal w każdej sesji. Pomijają rzecz jasna fakt, iż podnosi ona oglądalność ze względów nader oczywistych, jest także katalizatorem konfliktów, załamań i małych dramatów uczestniczek, co widzowie obserwują równie chętnie, w myśl powszechnej skłonności do podglądactwa i sympatii dla telenowelowych narracji. Oficjalny argument prowadzących? Modelka musi być w pracy gotowa na wszystko, na pozowanie nago również. Nawet w najbardziej absurdalnych sytuacjach – arbuza trzeba koniecznie zjeść bez stanika, by wypaść wiarygodniej jako Sharon Stone należy wielokrotnie rozłożyć nogi przed całą ekipą i aby skutecznie odegrać proekologiczne poglądy, trzeba przykuć się do drzewa w stroju Ewy (i usłyszeć później od jurora: Nie rozbieraj się! Wyglądasz jak facet!).

Jak to wygląda w prawdziwym życiu? Dziewczyna, nim podpisze umowę na zlecenie, wie, czego się może spodziewać w trakcie sesji. I wbrew temu, jaki wizerunek profesji modelki lansuje Top Model, nie każda sesja wymaga rozebrania się, a niechęć do pozowania nago nie oznacza „być albo nie być”. Najwyżej przepadnie kilka zleceń, czasem gorszych lub lepszych, jednak zrobienie kariery nie jest niemożliwe. Najlepszym przykładem jest Coco Rocha, kanadyjska top modelka, która świetnie sobie radzi w biznesie, w ogóle nie pozując nago z powodu konserwatywnych poglądów. 

Nieprzystawalność programu Top Model do rzeczywistości świata modelingu to tylko jeden z aspektów tego programu, który przecież określany jest jako reality show.
No właśnie – reality? A może jednak bardziej show? To drugie sugeruje już sama czołówka, w której dziewczyny przyrównane są  do koni wyścigowych (!) – wydaje się ona być kwintesencją tego, o co tak naprawdę w programie tym (a wydaje się, ze także innych tego typu) chodzi.


Zresztą, nie jest to pierwszy taki program w polskiej telewizji, a wręcz przeciwnie – fakt, że poprzedziło go już wiele innych reality shows – z Big Brotherem na czele,  powoduje, że w miarę świadomy widz nie powinien dziwić się owej proporcji - temu, że show jest tu najbardziej istotne.
Niemniej Top Model budzi również refleksję - ile tego reality w reality właśnie.
Wiemy już, że program, który pokazywać nam miał świat mody oraz zmagania początkujących modelek niewiele ma wspólnego z tym zawodem i prawdziwym modelingiem.
Jak się natomiast mają inne aspekty– historie poszczególnych dziewcząt, ich wspólne relacje, świat, w którym funkcjonują?
Trzynaście dziewczyn z różnych środowisk, z różnymi (bardzo czasami tragicznymi, o czym kamera nie omieszka nam donieść) doświadczeniami zostaje na czas trwania programu zamknięta w jednym domu. Odcięte od przyjaciół, rodziny i dotychczasowego życia, osadzone za to w sztucznie wykreowanej rzeczywistości, bo jak nazwać wielki, biały, bogato przeszklony, z ogromnym ogrodem i basenem dom, rodem z odcinka serialu CSI: Miami? Jakby nie spojrzeć,  rezydencja ta ma się nijak do polskich realiów.






Zresztą rzeczywistość, w której osadzone zostały dziewczyny wykreowana była bardzo dokładnie. Znaczącą rolę miało tu również zjawisko product placement, wyjątkowo nachalne   – oto codziennie rano trzynaście mieszkanek wielkiego domu spotykało się na śniadaniu i jadło płatki śniadanowe konkretnej firmy – dzień w dzień płatki, każda te same.  Podczas porannego makijażu czy też profesjonalnej stylizacji każda z dziewczyn używała tylko i wyłącznie kosmetyków marki Max Factor. Czy rzeczywiście wierzymy w to, ze każda z nich przyjechała do programu z kosmetyczką pełną produktów tylko tej jednej firmy i akurat tak się przypadkiem złożyło, że wszystkie wybrały tę samą markę?
Jeżeli myją włosy, to tylko Pantene. Jeśli golą nogi, to tylko produktami Gillette.  Zresztą - to się opłaca – nagrodę dla posiadaczki najpiękniejszych nóg  i  najpiękniejszych  włosów fundują odpowiednio – firmy Gillette Venus i  Pantene ProV.
Program kręcony był w miesiącach letnich. To dość logiczne, zwłaszcza, ze większość uczestniczek to licealistki, które od września wracają do szkoły.  Taki jednak czas nagrywania show ma bardzo wyraźne konsekwencje dla  jego estetyki. Widzimy tylko piękną pogodę, pełne słońce, jasną, przejrzyście czystą wodę w przydomowym basenie, dziewczyny chodzą w krótkich rękawkach, lekkich sukienkach, dużych dekoltach, ogromnych okularach słonecznych, są opalone i uśmiechnięte. Całość natrętnie kojarzy się z estetyką amerykańskich seriali dla młodzieży rozgrywających się w słonecznej Kalifornii czy na Florydzie, nad brzegiem oceanu. California Girl czy Teenage Dream, chciałoby się powiedzieć za tytułami piosenek Katy Perry. A przecież lato w Polsce trwa de facto trzy miesiące, zaś słoneczne i prawdziwie ciepłe dni to w sumie jakaś połowa tego okresu. Kolejny więc raz rzeczywistość programowa odległa jest od tej za oknem widza.
Do tego – kamery. Wszechobecne i zmuszające do zwierzeń. Nie tylko relacjonują zmagania dziewczyn – na zasadzie chłodnej obserwacji pokazują realizację i kulisy kolejnych zadań, sesji zdjęciowych. Dzięki nim możemy również poznać bliżej, dokładniej wszystkie uczestniczki. Kamera stawiana na wprost dziewczyn i zadawane im pytania – odkrywają przed nami historie każdej z nich. Opowiadają o swoich marzeniach, radościach, porażkach, smutkach, dobrych i złych wspomnieniach, sytuacji rodzinnej. Często są to historie pełne łez, dramatyczne, jak śmiertelny wypadek samochodowy matki jednej z nich. Choć jeśli chodzi o zwierzenia, to największe emocje w widzach zapewne wywoływały częste nawiązania do swojej małej wsi zwyciężczyni programu - kamera bardzo często wychwytywała momenty, w których Paulina Papierska płacze, opowiada o swoich kompleksach i skrajnej biedzie w domu. Widzowie, a za nimi portale plotkarskie, z charakterystycznym refleksem, nadały jej miano Pauliny Płaczki, które przylgnęło do niej szybko i trwale.






Ale i tu pojawia się wątpliwość i pytanie o szczerość i prawdziwość tych zwierzeń. Nie tyle o  ich autentyczność, ile o kwestię prawdziwych emocji. Czy to jak dziewczyny mówią, zachowują się, opowiadają, reagują – czy to jest prawda? Okazuje się, ze coś musiało być na rzeczy, bo jeszcze w trakcie trwania programu widzowie podzielili się w internecie na grupę uważającą  płaczliwie wyznania Pauliny za całkowicie wyrachowaną i świadomą autokreację  i na tę, która swojej faworytki broniła z całych sił, szczerze jej współczując i w pełni rozumiejąc.
Czy możemy w ogóle mówić o autentyzmie w takich sytuacjach? Wiesław Godzic, przy okazji filmu Marcina Koszałki Takiego pięknego syna urodziłam, pisze przecież, że: sam proces nagrywania zmienia osobę filmowaną (nie zawsze mówi to, co powiedziałaby bez kamer, na ogół mówi więcej i inaczej formułuje wypowiedzi). Wydaje się, że polskie Top Model zdaje się potwierdzać tę tezę. Niektóre dziewczyny, świadome tego, że mówią do kamery, starało się uważniej dobierać słowa, sięgać po być może mądrzejsze, często odnosząc odwrotny efekt.  Z tego też powodu nie bardzo chyba twórcom (kamerze?) udało się stworzenie czy też sztuczne  wykreowania konfliktu, jaki miał zaistnieć pomiędzy Ania Piszczałką a pozostałymi mieszkankami domu w Łomiankach. Niby Ania przyznała, także przed jury, że czuje się wyobcowana i źle traktowana, niby dziewczyny były trochę oburzone, ale całość rozmyła się szybko i jakoś bezboleśnie w ciągu półtora odcinka. Być może właśnie dlatego, że przed kamerą żadna z dziewczyn nie miała wielkiej ochoty robić z tego skandalu. Nawet bardzo pewna siebie i chętna do krytykowania koleżanek Kasia Smolińska. A jedyna z uczestniczek, która -  świadoma możliwości kamery - założyła wykreować się za pomocą skandalu, krytykowaniu wszystkich i wszystkiego, rudowłosa Zula, odpadła jako pierwsza.
Subiektywny wybór poszczególnych wypowiedzi dziewczyn i fragmentów ze wspólnego ich życia w domu dokonany przez realizatorów, mający na celu sztuczne nakręcanie rywalizacji pomiędzy uczestniczkami, również nie specjalnie się udał.
Tu zresztą dotykamy kolejnego problemu tego, i zapewne wielu innych reality shows – oto bowiem godzinny zaledwie odcinek miał pokazać i streszczać zdarzenia z kilku dni, a nawet  całego tygodnia. Z jednej strony -  dawano widzowi do zrozumienia, że zarówno w jego życiu jak i życiu  dziewczyn upłynął tydzień (program nadawany był w każdą środę o 21:30). Z drugiej jednak – takie skróty automatycznie tworzą poczucie sztuczności, nie- reality właśnie.
Wszystkie te cechy powodują, ze Top Model jest coraz mniej reality. Zresztą większość z tych zarzutów pasuje do gatunku reality show jako takich.  Rzeczywistość w nich ukazana na wielu płaszczyznach okazuje się mieć niewiele wspólnego z tą prawdziwą.
Na jedną jeszcze rzecz warto zwrócić uwagę w przypadku omawianego przez nas programu. Oto jego oficjalna strona internetowa nadal funkcjonuje, choć pierwsza seria zakończyła się 1 grudnia 2010 roku, następna natomiast planowana jest dopiero na jesień 2011 roku. Niemniej – strona ta działa i ma się świetnie, gdyż – w założeniu jej twórców – stanowić ma mały modowy podręcznik – pełen dobrych porad od sławnych stylistów (oczywiście tylko marek związanych z programem) dotyczących mody, stylu, kosmetyki, makijażu, dbania o siebie. Przypomina to zjawisko, o którym wspominał Wiesław Godzic przy okazji amerykańskiego programu American High.


Format America's Next Top Model nie jest pierwszym telewizyjnym programem, który dotyka problemu modelingu i startu w branży. W 2007 roku kanał Discovery Travel&Living wyemitował jeden sezon programu A Model Life - program podejmujący ten sam temat, jednak prezentujący go w zupełnie innej konwencji. I jak się okazało, z zupełnie innym skutkiem.


Program na całkowicie inne założenia, niż Top Model – możliwie jak najstaranniej przybliża branżowe realia. Sześć uczestniczek zostaje wybrane przez producentów w etapie, który nie jest emitowany na antenie: zaangażowane są podług zawodowych predyspozycji (symetryczna, modelingowa twarz, młody wiek, osobowość, wzrost). Dziewczyny przez kilka tygodni mieszkają razem w wynajętym apartamencie w Nowym Jorku, zupełnie inaczej wyglądającym, niż luksusowa willa naszpikowana kamerami i produktami od sponsorów. Tutaj uczestniczki, podobnie jak rzeczywiście początkujące modelki, oczekują na telefony i faxy od agencji Next, opiekującej się dziewczętami przez czas trwania programu, by na koniec wybrać trzy najzdolniejsze modelki, którym zaoferuje kontrakt. Opieka ta ma charakter bardzo konstruktywny i merytoryczny – dziewczyny po każdej sesji otrzymują rzeczowy komentarz od new faces agents agencji Next, na bieżąco omawiany jest także ich rozwój i postępy. 

Show odsłania przyziemne kulisy startu w branży: trzeba się utrzymać z kieszonkowym od agencji, dotrzeć samodzielnie na kolejny casting i nie zgubić się w wielkim mieście, poradzić sobie z humorzastą współlokatorką, dobrze zaprezentować się przed klientem, czy pokonać barierę językową (jedną z uczestniczek była dziewczyna ze Słowacji). Charakterystyczna jest również sama formuła programu. Nie ma cotygodniowych eliminacji, paneli jurorskich, konwencja programu nie zaostrza sztucznie rywalizacji między uczestniczkami, a im samym stawiane są realne zadania, miast takich kuriozów jak chodzenie po wybiegu zawieszonym 30 metrów nad ziemią, taniec w labiryncie laserów w kiczowatym kostiumie, czy przetrwanie wojskowego obozu szkoleniowego. Na koniec zaś, zamiast pełnego przepychu i patosu show na żywo (jak w wydaniu Top Model) przedstawiciel agencji, przy konferencyjnym stole w biurze i w kameralnej atmosferze, podsumowuje pracę najlepszych dziewcząt i wręcza im kontrakty. 

A Model Life - Episode 8 Part 6 (fragment finału serii) 



I dla kontrastu, finał polskiej edycji Top Model.

Top Model- finał - Ogłoszenie wyników


Muzyka, studio. Patos i ogólna radość, obowiązująca wszystkich uczestników bezwarunkowo - przedstawiciel agencji Next, po angielsku: musicie ciężko pracować i pamiętajcie, że bycie modelką high fashion, to nie jest jedyny sposób, by zaistnieć w branży, więc jeśli tego bardzo chcecie, na pewno jakoś się wam to uda, co prowadzący Bartosz Węglarczyk przetłumaczył jako: jeśli będziecie ciężko pracować, zostaniecie najlepszymi modelkami na świecie!. Owacje, łzy szczęścia, gratulowanie wszystkim wszystkiego. A później zderzenie z rzeczywistością branży modelingu.

Słowem – A Model Life było wszystkim, czym nie jest Top Model. Podczas gdy uczestniczki Top Model krążą po orbicie ofert i eventów producentów programów i czystej komercji, dziewczęta z programu Discovery otrzymały realną szansę na zrobienie kariery. Top Model uświęca konwencję show, A Model Life zaś zbliżała się bardziej w stronę branżowego reality, zarówno w formacie programu, jak i jego rezultatach. Jedną z trzech laureatek programu została Lucia Dvorska, która po programie zaczęła pracować jako modelka, i co istotne, jako modelka high fashion



Nie zrobiła co prawda zawrotnej kariery, jednak jej osiągnięcia przewyższają wielokrotnie dokonania laureatek światowych edycji Top Model, któremu powszechnie zarzuca się, że nie stworzyło właściwie żadnej top-modelki (źródło tutaj) . Poniżej Lucia na okładce brazylijskiego VOGUE'a (co prawda ta edycja nie cieszy się aż takim prestiżem, jak VOGUE włoski, francuski czy amerykański, jednakowoż w porównaniu z karierami dziewczyn z Top Model, jest to prawdziwe, realne osiągnięcie). 




A Model Life zbliżałoby się do innego telewizyjnego „dokumentalnego” gatunku, jakim jest docu – soap. Unika on pewnych błędów (przekłamań), jakich dopuszcza się Top Model. Czy jednak jest rzeczywiście bardziej reality?  Docu – soap ma swoje wady i przewinienia wobec filmowanej rzeczywistości, o czym dość szeroko pisze w swoim tekście Wiesław Godzic. Jest to jednak materiał na osobny post.


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz