niedziela, 10 kwietnia 2011

Dystans, cynizm i powściągliwość – czyli jak się bronić przed emocjami. Postmodernistyczny rys pastiszu i parodii w telewizji.

John Fiske tym razem bardziej traktuje o innych, niż o sobie. W tekście „Postmodernizm i telewizja” najpierw przywołuje modernizm jako kontrę dla późniejszego wizerunku postmodernizmu ( w ujęciu Baudrillardowskim), a potem komentuje od siebie.


Pozwolę sobie przedstawić główne segmenty teorii, które opisał – lub zacytował.



1. Modernizm w telewizji
Telewizja według modernistów jest stworzycielem i eliminatorem różnych teorii. Funkcjonuje jako charyzmatyczny „ideolog”. Każda „prawda”, którą przekazuje, jest prawdą ideologii, nie rzeczywistości.
Moderniści dzielą się na:
- Zwolenników teorii przedstawieniowych (uważają oni, że trudno jest zrozumieć stosunek telewizji do rzeczywistości, bo treści jakie z niej płyną, są nieobiektywne i nacechowane konkretnymi ideologiami)
- Zwolenników teorii mimetycznych (uważają, że trudno jest dokładnie określić stosunek telewizji do rzeczywistości, bo ekran telewizji zaburza nasze poznanie poprzez doświadczenie i niszczy różnicę między obrazem a rzeczywistym przedmiotem)


Zwolennicy obu teorii uważają, że winną subiektywności telewizji jest KAMERA i jej operator.

 



2. Postmodernistyczna teoria Baudrillarda:


  • Uważa, że między obrazem a rzeczywistością nie ma żadnej różnicy, istnieje już inny wymiar, pośredni.
  • Nasza epoka nosi nazwę symulakrum


Symulakrum - jednoczesna reprodukcja i oryginał. Obraz i rzecz są wtłoczone w jedno wspólne pojęcie.


  • Symulakrum nie zaprzecza rzeczywistości, jedynie różnicy między obrazem a przedmiotem. Coś, co widzimy na ekranie, istnieje jedynie tam (przez to jak bardzo jest subiektywne, nie możemy w nim szukać realnego przedmiotu) i nie przedstawia realnego przedmiotu, tylko symulakr.


  • Nasza kultura jest „kulturą fragmentu” - zanik „wielkiej narracji”, nie ma „ideologii” i „rzeczywistości”, są tylko ich strzępki, które sporadycznie się spotykają.
  • treści mijają się i spotykają – mamy „strumień” narracji telewizyjnej i jego „segmenty”.






Dzienniki telewizyjne „starają” się mówić obiektywną prawdę.


Pomiędzy „obrazem” a „przedmiotem” nie ma formy pośredniej, do której da się porównać wytwory dziennika. Nie ma więc sprzeczności ani niezgodności. Co za sprytnie uzyskany rezultat.






Gdy mamy już wstępnie zarysowane dwie skontrastowane teorie, przyszedł czas na zróżnicowanie PASTISZU i PARODII, które są pochodnymi kulturowymi postmodernizmu. Oto jak autor dochodzi do takich wniosków:






  • Pastisz wziął się stąd, że postmodernizm odrzuca głębię i wielopoziomowość obrazu, zaprzecza sile a nawet istnieniu struktur determinujących, które leżą „głebiej” niż same doznania. Dla nich obraz to obraz, nie ma nic więcej, żadnych relacji z rzeczywistością. Pastisz opiera się na przerysowaniu elementu znaczącego. Jest parodią „bez elementów parodystycznych” - nie chce wyśmiewać, chce się upodobnić.


  • Parodia zależy od różnicy pomiędzy oryginałem a parodystyczną reprodukcją
  • Pastisz uważa, że takiej różnicy nie ma. Pastisz nie może się różnić od oryginału.






Fiske w tym momencie przyznaje, że model Baudrillarda jest kontrowersyjny, i akceptowalny jedynie dla osób o wyższym statusie społecznym. Jego pojęcie mas nie dopuszcza jakiejś indywidualności w obrębie masy, lecz jedynie pomiędzy masami.






Wkracza do akcji Fiske ze swoimi interpretacjami i teoriami:


Kultura popularna: zespół aktywności kulturowych, dzięki którym sztuka do obyczaju życia codziennego.


Według niego obrazy nie są pozbawione znaczeń, wręcz przeciwnie. Są to banki danych, które umożliwiają tworzenie i przetwarzanie znaczeń. Zwykle jest to bardzo zależne od kultury. Człowiek treści pobiera i przetwarza przez pryzmat swojej kultury i życia codziennego.


Popularne widowisko nie jest i nie może być postrzegane jedynie przez pryzmat przyjemności zmysłowej.






Czemu Baudrillard nie ma racji:


  1. Ludzie upośledzeni społecznie tworzą znaczenia, rozpowszechniają je i sami wykorzystują.
  2. Dominujące systemy znaków, którymi ludzie się posługują, są nacechowane znaczeniami pierwotnymi i znaczenia odwrócone pozostają w więzi z pierwotnymi (nieodwróconymi)






Fiske na koniec poleca nam oceniać postmodernizm przez pryzmat celów w jakim służy.






Pora na refleksje:






Tak bardzo nie zgadzam się z Baudrillardowską propozycją postmodernistycznego postrzegania telewizji, że aż mi jest autentycznie przykro, że w ogóle ją napisał. Całkowicie popieram, być może już trochę omszałą teorię modernistyczną, ale z pewnością bardziej przystępną. Chyba nic się nie zmieniło, prawda? Telewizja jest głosicielem teorii sponsorów. Nie wierzę, że ktokolwiek jest w stanie temu zaprzeczyć, ale nie zapominam o subiektywności swojego zdania. Można się nie zgodzić. Osobiście widzę dużą różnicę między obrazem a rzeczywistości. Przytoczony przykład Nowego Yorku jako miasta hiperrealnego absolutnie zaprzecza moim realnym doznaniom. Oglądałam „Spidermana”, Disneyowskiego „Olivera i Spółkę”, stertę komedii romantycznych i wiele innych filmów w których Nowy York stanowi tło wydarzeń. A gdy tam po raz pierwszy przyjechałam, moje przeżycia były jedyne w swoim rodzaju i nie do opisania. Miasto było zupełnie inne, zwracałam uwagę na rozmaite szczegóły, szłam 5th Avenue i nigdzie nie mogłam się doszukać powiązań z filmem. Nawet Brodway był kompletnie inny. Miał realny zapach, mżawkę, jasne światła i milion kolorów. TO NIE BYŁO HIPERREALNE. Telewizja jest czymś zupełnie innym, choćby w kwestii pokazywania rozmiarów, kolorystyki i zapachu.






Przyznam, że przez całą lekturę tekstu interesowało mnie stanowisko Fiske'a. Nie mogłam uwierzyć, że ktoś jeszcze nie dość że cytuje, to prawdopodobnie popiera Baudrillarda. Ku mojej okazałej uldze, okazało się, że go delikatnie krytykuje. Urodzony z naszego pana Fiske dyplomata. Przyznał Baudrillardowi zasłużone miejsce w tabelkach badaczy kultury współczesnej, powiedział nawet, że jego teoria służy do jakichś celów. ;)






Sformułowanie polecenia nasuwa nam drogę, którą mamy podążyć w naszej interpretacji tekstu. Znajdujemy się „gdzieś pomiędzy” parodią a pastiszem; i tu moim zdaniem pastisz należy przypasować do telewizji, zaś parodię do Youtube'a. Telewizję obowiązuje poprawność polityczna, i nawet Szymon Majewski Show, czy Kuba Wojewódzki nie sparodiują i nie skrytykują otwarcie nikogo, kogo nie będzie u nich w studiu. A już na pewno nie polityków, i na pewno nie religię.


Parodia jest moim zdaniem ciekawszym zjawiskiem niż pastisz – który można postrzegać głównie w kategoriach intertekstualności i hipermediów.


Cechy pastiszu można odnaleźć w cyklu U1 Bator – reportaży powiązanych z programem Szymon Majewski Show:












http://www.youtube.com/watch?v=ErZnNDjUw04

Widać wyraźnie obopólną zgodę programów na nawiązywanie do siebie, rzecz jasna przy okazji reklamowanie się wzajemnie. Nie ma w tym parodii, jest lekki dystans. Szymon Majewski Show istnieje po to, by się stylizować i cytować. Nie zawsze ośmiesza, choć oczywiście, zawiera w sobie wiele elementów parodii. Ale cytowanie siebie nawzajem, przechodzenie postaci (jurorów, aktorów, prezenterów) z jednego programu do drugiego jest zjawiskiem pastiszu. Oczywiście chodzi mi o postrzeganie programów względem innych.


W muzyce klasycznym pastiszem jest wykorzystywanie przez kompozytora stylów przeszłych epok i łączenie ich ze sobą w dziełach nowoczesnych – była to popularna maniera u Igora Strawińskiego.


W filmie epoka dźwiękowa stylizuje się na niemą, na styl lat 60-tych, wyciąga cechy charakterystyczne i bez problemu uzyskuje efekt pastiszu.


W programach telewizyjnych jest to o tyle trudniej, że sama telewizja nie ma tak bogatej historii. Istnieje jednak zjawisko programu w programie – i tu każdy program o statecznej formule może bez problemu zostać zacytowany – wiadomości, pogoda, dziennik, obrady sejmu, seriale, reality show.


Tu trzeba zwrócić uwagę na hedonizm reklamy wobec cytowania innych programów. Reklamy w dużej części stanowią pastisz, by widz mógł ich treść skojarzyć z czymś, co dobrze zna.


Dobrym przykładem jest seria reklam sieci PLUS-GSM – każda z nich stylizowana na jakiś charakterystyczny gatunek filmowy/telewizyjny:












http://www.youtube.com/watch?v=jWMsibMD2c8&feature=related






http://www.youtube.com/watch?v=B_mWQmrD6xw&feature=related






http://www.youtube.com/watch?v=329rEKCR0lk&feature=related






http://www.youtube.com/watch?v=YdFS_fwzF1s&feature=related










Pytanie: Jak w kontekście propozycji Fiske'a rozumieć popularną w serwisie YouTube karierę parodiowania / pastiszu programow telewizyjnych?






Ja bym to rozumiała tak: ludzie są zmęczeni specyfiką mediów, i tym, że na jej treść nie mają wpływu. Kompletna bezradność wobec odbieranych treści wywołuje w widzu pragnienie podzielenia się uwagami, refleksjami, skomentowania tego, co widział. Ironia, sarkazm i cynizm to naturalna obrona inteligentnego człowieka przed niszową treścią, jaką odbiera. Dlatego powstają parodie na youtubie – inteligentni (lub mniej) widzowie wymieniają się cynicznymi spostrzeżeniami na temat specyficznych zjawisk społecznych. Będąc bezbronnymi, mogą jedynie rozładować swój stres poprzez ośmieszanie. To pomaga im żyć i znosić.






Warto w tym miejscu wskazać kilka przykładów parodii znanych i lubianych(?) programów telewizyjnych. Pierwszą, którą chcielibyśmy zaproponować, jest krótka parodia TVN-owskiego „You can dance”:


http://www.youtube.com/watch?v=YXJNisaiPq4


Wydaje się być ona ciekawa z paru względów. Po pierwsze parodia została stworzona przez twórców parodiowanego programu i wpleciona w jeden z odcinków „You can dance”. Widoczna jest tu pełna świadomość twórców odnośnie tego co w ich programie jest charakterystyczne i rzucające się widzom w oczy. Istotne jest również to, że uwaga skoncentrowana jest tu głównie na jurorach i prowadzącej program, to oni stają się nadrzędnym celem „ataku” twórców tej parodii. Aktorzy wcielający się w role Michała Piróga i spółki starali się wyeksponować charakterystyczne cechy jurorów, co w moim odczuciu całkiem dobrze im się udało. Dla spotęgowania efektu komicznego twórcy „You can dance” zdecydowali aby pokazać nakręcony filmik jurorom, a ich reakcje widz może obserwować na bieżąco w prawym dolnym rogu ekranu. Wszystko to służy niewątpliwie uatrakcyjnieniu konkretnego odcinka programu. Natomiast umieszczenie tego fragmentu w serwisie YouTube ma na celu szeroką promocję programu i wyjście poza dominującą reklamę wewnętrzną stacji TVN. W kontekście postmodernizmu warto zwrócić uwagę na fakt, że „kariera” parodii opiera się na dużej powierzchowności, tzn. tak naprawdę widz dostaje to co już zna, tyle że przedstawione w krzywym zwierciadle. Jak pisze Fiske „postmodernizm odrzuca wszelkie głębie”, co w przypadku omawianej powyżej parodii prowadzi do wniosku, że ta autotematyczność nie ma charakteru refleksyjnego i jest jedynie zgrabnie pomyślanym zabiegiem marketingowym.






Przypadek „You can dance” pokazuje umiejętność podążania za trendami twórców programów telewizyjnych. Jednak w kontekście YouTube’a istotniejsze wydają się parodie tworzone przez amatorów, będących laikami w telewizyjnym biznesie. Dosyć ciekawy (choć widać, że nieprecyzyjnie zrealizowany) wydał mi się fragment filmu „studniówkowego”, w którym również możemy zobaczyć parodie znanych programów stacji TVN (fragment od 02:15) -


http://www.youtube.com/watch?v=6Q0HnUoHe-k


Możemy zobaczyć, że parodiowanie opiera się tu na prostym pomyśle, podobnym zresztą do omawianego wcześniej „You can dance”. Pomijając aspekt czy parodia jest udana czy też nie należy zwrócić uwagę jak wiele elementów ze świata mediów przenika do codziennego życia. Niewątpliwie to co jest poddawane parodii jest powszechnie lub prawie powszechnie znane i komentowane. Odwołując się do powyższego filmiku nasuwa się chociażby pytanie czy ktoś kto nie widział ani jednego odcinka Top Model automatycznie nie wie także kim jest Joanna Krupa i co jest charakterystycznego w jej sposobie mówienia. Możnaby w ciemno się założyć, że więcej osób wie niż ogląda program. Wystarczy obejrzeć taką parodię, by wypunktować wszystkie najjaskrawsze strony programu:


http://www.youtube.com/watch?v=2Pz5Rg9un8A






(tu wyraźnie widać stanowisko sarkastycznej obrony przed głupotą, jakie prezentuje twórca parodii).


Top Model nie jest jedynym sparodiowanym tu programem telewizyjnym. Pojawia się także „Taniec z gwiazdami” czy chociażby scenka stylizowana na prognozę pogody (ślady pastiszu).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz